Category: mięso

Udka z kurczaka inaczej

By , 04.04.2009 10:01

Lubię pieczone udka z kurczaka (bo kto nie lubi?)  Potrawa prosta i bezpretensjonalna, jednak fakt posiadania przez kurczaka kości zwiększa trudność jedzenia zwłaszcza łakomczuchom z młodszej półki wiekowej.  Postanowiłam zatem ułatwić małolatom (i nie tylko) sprawę i usunąć kości przed pieczeniem.  Rezultat okazał się całkiem zadowalający.
Continue reading 'Udka z kurczaka inaczej'»

Klatchiański kurczak w indyjskim sosie curry

By , 12.03.2009 00:37

Danie wbrew nazwie proste i szybkie (no, z wyjątkiem czasu marynowania mięsa). Powstało ze sklejenia przepisu na klatchiańskie curry z książki kucharskiej Niani Ogg (stąd wzięłam sposób marynowania mięsa) i  sosu curry z książki z przepisami kuchni indyjskiej.

składniki na 4 osoby (ale może się okazać, że na więcej, mam tendencje do gotowania w ilościach hurtowych):

  • 2-3 paczki ryżu lub 2 szklanki ryżu jaśminowego
  • dwie piersi kurczaka
  • główka czosnku
  • jeden korzeń świeżego imbiru (lub imbir w proszku)
  • mały kubeczek jogurtu naturalnego
  • 2-3 łyżki oliwy z oliwek
  • dwie cebule
  • 2-3 pomidory
  • duża puszka (400 ml) mleczka kokosowego
  • curry
  • chilli
  • pieprz
  • sól

Przygotowanie:

Marynata:

Pierś kurczaka kroimy w niedużą kostke, wkładamy do miski, zalewamy jogurtem, wyciskamy obrany czosnek (pół główki), dodajemy starty na drobnej tarce korzeń imbiru lub imbir w proszku (ilość wg. uznania). Zostawiamy tak przygotowaną marynatę na jakiś czas, niech mięso nasiąka. Sprawdziłam, że im dłużej, tym lepiej, ale nawet po godzinie moczenia jest już całkiem ok. Zdarzało mi się zostawiać tak kuraka i na całą noc, a gotować dnia następnego – wtedy smak był naprawdę intensywny.

Danie właściwe:

Kroimy cebulę w kostkę, dodajemy obrane i posiekane pozostałe pół główki czosnku i szklimy całość na oliwie w dość dużym garnku. Pomidory obieramy ze skórki, kroimy na cząstki i dorzucamy do zeszklonej cebuli – dusimy całość kilkanaście minut na wolnym ogniu, aż zmieni się w pomidorową papkę. Do tego wrzucamy zamarynowane mięso, wraz z jogurtem i przyprawami. Dusimy całość kolejne kilkanaście minut, zalewamy mleczkiem kokosowym, po pięciu minutach doprawiamy według uznania curry, chilli, solą i pieprzem. I już. Sos jest dość rzadki – ale za to bardzo aromatyczny i smakowity.

Podajemy z ryżem, najlepiej jaśminowym.

Proste jedzenie – Burritos!

By , 05.03.2009 01:16

Przepis nieco odmienny od poprzedniego.

W zależności od ilości mięsa otrzymamy porcję na jeden posiłek dla dwóch do pięciu osób. Doświadczenie wykazało, że dla podanych w przepisie granic jeśli chodzi o mięso nie ma potrzeby przeliczać proporcji dla warzyw. Należy pamiętać, że burrito to chłopskie jedzenie a meksykańskie gospodynie nie dysponowały wagami laboratoryjnymi. No to do dzieła. Najpierw należy skompletować składniki:

  • mięso mielone – może być indycze, może być wołowe (trzeba będzie dłużej smażyć), może być wieprzowe (będzie tłustsze); w ostateczności można kupić filet z piersi indyka i pokroić w kostkę (tak około 1-1.5cm); tego mięsa potrzeba nam będzie od pół kilograma (wystarczy na sześć porcji – czyli dwie średnio głodne osoby) do kilograma (cztery do pięciu osób)
  • dwie dorodne czerwone papryki (świeże!)
  • dwie-trzy cebule
  • trzy-pięć ząbków czosnku (można więcej, jeśli kto lubi)
  • puszka fasoli czerwonej (taka standardowa, waży chyba około 400g)
  • puszka kukurydzy, j.w.
  • pomidory (mogą być świeże, ale ja nie lubię skóry a obierać mi się nie chce, dlatego kupuję puszkę obranych – całych albo w kawałkach)
  • koncentrat pomidorowy (opcjonalnie)
  • przyprawy: sól, pieprz (preferuję kolorowy świeżo mielony, ale każdy się nada), zioła (prowansalskie mogą być)
  • chilli (może być w proszku, może być świeże – wtedy potrzebujemy dwa lub trzy)
  • ser żółty
  • tortille

Zaczynamy od przygotowania sobie gara. Na porcję z kilograma mięsa wystarczy trzylitrowy garnek. Wlewamy trochę oleju (oliwa z oliwek też się nada, ale to ma być proste jedzenie) tak, aby pokryć dno i stawiamy na źródłe ciepła.

Następnie myjemy paprykę, wykrawamy gniazda z nasionami i kroimy ją w grubą kostkę – to jest proste jedzenie. Pokrojoną paprykę wrzucamy do gara. Co jakiś czas mieszamy, żeby się nie przypaliło.

Jeżeli wybraliśmy wariant ze świeżym chilli, to jedno-dwa drobno kroimy (jedno chilli musi nam zostać na koniec) i do gara

Obieramy cebulę, kroimy w grubą kostkę i… Tak jest, do gara! To samo z czosnkiem, tylko że tutaj jednak trzeba drobno posiekać. Ostatecznie można zgnieść czosnek w zgniatarce, ale przypominam, że to nie frykas dla francuskiego pieska tylko codzienna strawa dla ciężko pracującego meksykańskiego amigo :) Z cebulą i czosnkiem specjalnie się nie śpieszymy – świeża papryka ma w sobie dużo wody, której chcemy się pozbyć.

To wszystko smażymy, dopóki papryka nie pozbędzie się wody a cebula nie zeszkli. Dodajemy wtedy mięso, sypiemy trochę pieprzu (zmielonego!). Co jakiś czas mieszamy, dusimy pod przykryciem.

Kiedy mięso przestanie być surowe wrzucamy pomidory, mieszamy, dusimy jeszcze przez chwilę (3-5 minut), potem dodajemy fasolę z puszki. Szkoła falenicka mówi, aby najpierw odcedzić wodę i dodać samą fasolę, otwocka zaś radzi, by wrzucić do gara całą zawartość puszki a nadmiar wody po prostu odparować. Wymieszać. Z kukurydzy odlać wodę, dodać, wymieszać. Jeszcze przez kilka minut dusimy na wolnym ogniu. Jeżeli nie potrzebujemy odparowywać więcej wody, to pod przykryciem.

Farsz jest prawie gotowy, pozostało doprawienie. Jeżeli wybraliśmy wariant ze świeżym chilli, to w tym momencie to jedno, co nam zostało drobno siekamy i dodajemy do gara. Sól, pieprz, zioła wedle uznania. Jeśli nie użyliśmy świeżego chilli, to sypiemy w proszku, takoż wedle uznania. Jeżeli smak jest zbyt mało pomidorowy możemy dodać koncentratu pomidorowego. Mieszamy. Garnek z farszem stoi sobie spokojnie na wolnym ogniu…

…a my tym czasem zajmujemy się tortillami. Również na wolnym ogniu nieco rozgrzewamy suchą patelnię. Kładziemy pojedyńczą tortillę i czekamy, aż zmięknie. Można też tortille podgrzać w mikrofali. Miękką tortillę kładziemy na talerz, na grubej tarce trzemy trochę sera (można sobie tarty ser przygotować wcześniej), nakładamy farsz, zawijamy, podgrzewamy jeszcze przez chwilę na patelni, aby ser się stopił, spożywamy. Czynność powtórzyć aż do sytości.

Czosnek i chili są biobójcze – gar farszu przygotowany z kilograma mięsa stał przez dwie doby poza lodówką bez oznak zepsucia (potem się skończył farsz…) – można zrobić na zapas :)

Czosnkowy indyk

By , 05.03.2009 00:04

Potrawa, jak zwykle, “na winie”. Porcja wystarcza na dwa głodomory.

Continue reading 'Czosnkowy indyk'»

Schab zapiekany w chińszczyźnie

By , 03.01.2009 22:48

Trzeba było zrobić coś na obiad, a że planowałem także zrobić drugi rzut mufinków brzoskwiniowych (poprzednie coś za szybko się skończyły), to w ramach eksperymentu wypadło na zrobienie czegoś w piekarniku. Krótki rekonesans w zamrażarce wykazał obecność kilku istotnych składników:

  • schab wieprzowy na kotlety, ze 3-4 sztuki
  • mrożona mieszanka chińska (warzywna)
  • starty ser żółty (trochę do posypania na wierzch)
  • sos chilli słodko-ostry

Ten ostatni składnik oczywiście poza zamrażarką ;-). Do tego 1-2 łyżki oliwy, szczypta mąki, ew. jakieś przyprawy, acz niekoniecznie. Eksperyment prosty, ale skuteczny. W naczyniu żaroodpornym stosownej wielkości polać nieco oliwy na dno, po czym wyłożyć zamrożone kotlety. Posypać wszystko obficie mieszanką (zamrożoną) – o ile jest w stanie sypkim. Jeśli zbrylona w wielki kawał lodu, to bez rozmrożenia się nie obejdzie. Całość posypać lekko serowymi wiórkami (też miałem zamrożone), po czym polać obficie sosem chilli (na oko, ale pewnie poszło z 1/3 szklanki). Wstawić do piekarnika na 170-190°C na jakieś 40 minut, żeby zdążyło się rozmrozić i upiec. Warto skontrolować po jakimś czasie – przynajmniej ostatnie 15-20 minut powinno być w stanie wrzenia.

Po upieczeniu wyjąć, przełożyć mięso z warzywną czapą na talerze, a do pozostałego w naczyniu wywaru dodać łyżkę mąki rozrobionej w odrobinie zimnej wody i zagęścić sos doprowadzając go na chwilę do wrzenia. Może trzeba spróbować następnym od razu dodać trochę mąki i więcej sera przed pieczeniem, to się samo zagęści? Anyways. wyszło palce lizać :)

Gulasz z jagnięciny

By , 11.12.2008 19:56

Przepis wzięty z “Kuchni Żydowskiej”. Jeszcze nie wypróbowany, ale zamieszczam na przyszłość.

Continue reading 'Gulasz z jagnięciny'»

Kurza pierś w pieczarkach na (dość) ostro

By , 14.11.2008 12:25

Był sobie kurczak, który leżał w lodówce pół dnia za długo. Były pieczarki, które doszły blisko swego końca. Poczułem, i to bez metafory, że trzeba coś z tym zrobić.

Dwie spore kurze piersi wrzuciłem na pół godziny do marynaty, w której był:

  • sos sojowy (lałem, ile wsiąkło, pewnie ze 20ml)
  • octet winny z czerwonego wina (nie za dużo)
  • sól czosnkowa (na wyczucie po wszystkim)
  • w przypływie szaleństwa: trochę sambal oelek (puree z papryczek chili, rodem z Indonezji)

Leżało toto sobie spokojnie w lodówce, a ja tymczasem wziąłem na tapetę pieczarki, które wymagały przebrania. Tak więc doszły

  • pieczarki (ca 250 g)

które umyłem i pokroiłem – trzonki bardzo drobno,  kapelusze w poprzeczne paseczki, grubiej. Tak przy ostatnich postawiłem na gazie szeroką i wysoką teflonową patelnię, na której podgrzewana była

  • oliwa z oliwek (niedużo)

do bardzo wysokiej temperatury. W przypadku pieczarek im większa tym lepiej, bo chodzi o to, żeby się przysmażyły ładnie, zanim puszczą czarną wodę, która zabija cały smak. No więc podsmażyły sie tak, że zmiękły, ale nie pływały. Lu je do miski tedy. Przechodzimy do kuraka, który sobie spoczywał w lodówce.

Kuraka pokroiłem w paseczki, o ile byłem w stanie to ocenić, w poprzek włókien, gdy tymczasem patelnia rozgrzewała się ponownie. Tym razem trzeba było uważać na co innego: jeśli się wrzuci na nawet mocno rozgrzaną patelnię zbyt dużo mięsa, zanim choć część się przysmaży, reszta będzie pływać. Są na to dwie rady: albo robimy deep oil frying na wzór dalekowschodni – wanna tłuszczu, czy nawet frytownica, w której kurczakowi wystarczy i 10 sekund, żeby się przyrumienił z wierzchu. Albo jak człowiek, dodajemy mięso partiami i po każdej partii, którą przesmażywszy na złoto wrzucimy do miski z piecarkami, suszymy patelnię i dodajemy ewentualnie tłuszczyku, jeśli brak. W tej kolejności, bo kto lubi, kiedy mu olej pryska. Dodatkowa uwaga jest taka, że olej na używanej patelni zawsze odrobinę pryska czy syczy, bo zostają resztki – oznaka porządnie rozgrzanego oleju jest taka, że powoli przestaje. Bo woda mu się kończy.

Jak już cały kurak przeszedł kurację termiczną i trafił do miski z pieczarkami, wrzuciłem to wszystko z powrotem na patelnię, zalałem resztą marynaty, co pokutowała w misce. Ogień na malutki, bo teraz pora na duszenie. Dorzuciłem:

  • sól
  • pieprz czarny z młynka, nie za drobno zmielony (bo w trakcie duszenia mielony traci smak)
  • imbir mielony (szczypta)
  • kminek cały (szczypta, no, może dwie)
  • pokrojony w paski ser pleśniowy (Lazur skalmierzycki), kawałek może jakieś 50g

Dwie uwagi. Raz, że uważać trzeba z pieprzem i imbirem, bo to już jest trochę ostre od sambala, w którym się moczyło. Dwa, że z kminkiem też trza uważać, bo choć go bardzo lubię, to on mocny smak daje i w przesadnej ilości robi się gorzkawy. I trzy, że jakby kto się zastanawiał, to Lazur skalmierzycki to ser dość twardy, ale stosunkowo łagodny. Twardość dla potrawy nie ma wielkiego znaczenia, ser i tak ma sie stopić, grunt, żeby topił się ładnie. Pewnie jakaś gorgonzola by pasowała, słabszy w smaku Rokpol (bo one nierówne są) albo inny Turek niebieski (jak kto lubi łagodne pleśniowe, to to jest debeściak).
Można dodać trochę wody, jeśli mało do duszenia. Zostawiłem to tak i zapomniałem.

Godzinę później, gdy dziecko było już spacyfikowane i w miarę samodzielnie zasypiało przy bajeczce, zajrzałem do duszonego i dorzuciłem ostrożnie

  • gęsta śmietana (12%) – półtorej łyżki

rzecz jasna tak, żeby się nie zwarzyło, tj. sosu do kubeczka, wymieszać w kubeczku se śmietaną, wymieszać z powrotem. I bardzo dobre wyszło :)Dla spieszących się: marynowanie w praktyce zajęło mi mniej więcej tyle, co obróbka pieczarek, więc to nie tyle marynata, co baza do sosu. Pewnie jakby marynować dłużej, kurczak bardziej by przeszedł smakiem tej papryczki. Dusić wystarczy i pół godziny, bo kurak jest prawie miękki już po smażeniu.

Dla dietetycznych: brak świadomie dodanych węglowodanów, więc powinno być dobre i na South Beach. Tłuszczu tyle, co w sosie sojowym, smażeniu, śmietanie (jak kto się upiera, może zastąpić jogurtem 0%)  i serze pleśniowym. Ser można pominąć, ale jest go niewiele.

Kotlety w panierce z pestek dyni

By , 12.11.2008 00:58

W zasadzie nie wiem jak to nazwać, bo równie dobrze mogłoby być “mięsko pieczone w ziarnach dyni i słonecznika” lub jeszcze inaczej. Anyways, bierzemy:

  • 2 grube (1-2cm) kotlety wieprzowe, albo wołowe, jak kto woli i co ma pod ręką
  • sos chili słodko-ostry
  • garść łuskanych pestek dyni
  • garść łuskanych pestek słonecznika
  • ziemniaczki
  • oliwę z oliwek
  • przyprawy – majeranek, tymianek, paprykę
  • sól do smaku – łyżeczka

Smarujemy blachę oliwą. Posypujemy nieco pestkami dyni – taką powierzchnię, jaką zajmie mięso.

Do salaterki nalewamy 0.5-1cm oliwy, dodajemy przyprawy, mieszamy. Smarujemy tym mięsko, i przekładamy na blachę – na oliwę i dynię. Polewamy sosem chili i obsypujemy obficie dynią i słonecznikiem.


Dobrze umyte i pokrojone na pół ziemniaczki (w mundurkach) obkatulamy w pozostałej oliwie z przyprawami i rozkładamy je na blasze obok mięsa. Wstawiamy do piekarnika na 185°C na 30-35 minut.

Wyjmujemy, pozwalamy nieco przestygnąć i podajemy, uzupełniając jakąś surówką, albo np. smażoną kapustą jak na zdjęciu poniżej.

Ryż z imbirem i kurczakiem

By , 17.10.2008 23:32

Bardzo elegancki przepis: trzy składniki plus sól i woda.

Continue reading 'Ryż z imbirem i kurczakiem'»

Burritos

By , 12.10.2008 15:42

meksikan stajl. Burrito, bo z pszennych tortilli albo naleśników. Gdyby było z kukurydzianych, to by się nazywało tacos, no i trochę inaczej smakowało :) Można wykorzystać standardowe naleśniki, ale jeśli je właśnie robimy, to lepiej zrobić typowe tortille – grubsze, z gęstszego ciasta. Do całości potrzebne będą:

  • gotowe tortille (do kupienia w sklepie), albo własnej produkcji naleśniki
  • kukurydza z puszki
  • fasolka z puszki – czarna lub czerwona, o małych ziarnach
  • dobry sos pomidorowy – np. “sos meksykański” Kotlin
  • tabasco, sambal oelek, słodko-ostry sos chilli lub inny pikantny sos
  • żółty serek w wiórkach
  • mielone mięso (wołowe, ew. wieprzowe)
  • oliwa, ew. olej

Wszystkie składniki w ilościach wg uznania.

Mięso rozdrobnić, polać ostrym sosem i podsmażyć na patelni na łyżce oleju lub oliwy, mieszając dość często, aż się z niego wytopi tłuszcz, a mięsko stanie się miejscami mocno spieczone. Najlepsze jest naprawdę mocno spieczone i chrupiące, ale bez przesady, żeby nie spalić :)

Tortillę lub naleśnik rozłożyć na talerzu lub od razu na patelni. Połowę posypać lekko serkiem, wzdłuż średnicy wyznaczającej tę połowę dodać podsmażone uprzednio mięsko, posypać kukurydzą i fasolką, polać sosem pomidorowym, na koniec ponownie trochę serka – szczególnie obficie wzdłuż krawędzi. Wszystko to tylko na jednej połówce naleśnika. Drugą połówką zamknąć tak przygotowaną tortillę. Analogicznie przygotować kolejną. Ostrożnie przełożyć obie tortille na patelnię podnosząc za krawędzie) i podsmażyć przez jakieś 4-5 minut, żeby serek się stopił i zaklajstrował nadzienie.

Najlepsze na ostro, więc nadzienie warto uzupełnić pociętymi na plasterki papryczkami jalapeño albo innymi ostrymi, a także polać nieco sosem tabasco lub chili.

Panorama Theme by Themocracy