Sałatka na winie
…czyli co się nawinie ;)
Sałatka była robiona w późnych etapach imprezy, kiedy goście wciąż byli głodni, kreatywność sięgała nam zenitu, a nie bardzo było już z czego kombinować. Wykorzystuje składniki, które przy odrobinie szczęścia masz w domu. A nawet jeśli ich nie masz, to mieć je warto: tuńczyk przyda się zawsze w najbardziej nieoczekiwanym momencie, a suszone pomidory smakują wyśmienicie i nadają się do bardzo wielu potraw.
Proporcje na sporą michę.
- parę garści świeżego młodego szpinaku
- dwie puszki tuńczyka
- oliwa z oliwek albo spod tuńczyka
- dwie garści suszonych pomidorów
- dwie nieduże czerwone cebule
- tarty parmezan (niekoniecznie)
- garść migdałów albo pinioli
- kolorowy pieprz
Podprażyć lekko migdały lub orzeszki piniowe na suchej patelni lub w piekarniku. Nie spalić. Szpinak opłukać, zblanszować (albo nie), odsączyć, osuszyć, wrzucić do dużej michy. Dorzucić tuńczyka z oliwą i pomidory. Wymieszać delikatnie. Cebulkę pokroić w cienkie paski, wrzucić do szpinaku. Dorzucić migdały. Wymieszać. Posypać parmezanem i świeżo mielonym pieprzem. Bardzo dobrze wchodzi do różowego wina typu Zinfandel. Część gości polewała tę sałatkę czosnkowo-balsamicznym sosem vinaigrette, co dla mnie było już przesadą, ale im smakowało.