Udka z kurczaka inaczej
Lubię pieczone udka z kurczaka (bo kto nie lubi?) Potrawa prosta i bezpretensjonalna, jednak fakt posiadania przez kurczaka kości zwiększa trudność jedzenia zwłaszcza łakomczuchom z młodszej półki wiekowej. Postanowiłam zatem ułatwić małolatom (i nie tylko) sprawę i usunąć kości przed pieczeniem. Rezultat okazał się całkiem zadowalający.
Dla dwóch żarłocznych osób będziemy potrzebować:
- udka z kurczaka, 4 szt (lub górne części udek, 8 szt)
- świeży imbir, mały kawałek (wielkości połowy kciuka)
- czosnek, 2-3 ząbki
- sherry, 2 łyżki
- sos sojowy, 2 łyżki
- miód, 1 łyżeczka (niekoniecznie)
To do dzieła. Najpierw starannie usuwamy kości z mięsa — chwilę to niestety trwa, należy się uzbroić w cierpliwość i ostry nóż. Z dolnych części udek trzeba usunąć w miarę możliwości wszystkie ścięgna (nie miałam bladego pojęcia, że jest ich tam aż tyle…) Jeśli kupimy tylko górne części udek, będzie nieco łatwiej. Skórę usuwamy także.
Otrzymane osiem kawałków mięsa wrzucamy do marynaty, którą to marynatę przygotowujemy przez wyciśnięcie czosnku przez praskę, imbiru przez tę samą praskę (tak, tak, to działa i to bardzo dobrze!) i wymieszaniu tychże z sosem sojowym, sherry i ewentualnie miodem. Pokrywamy mięso równomiernie marynatą i odkładamy na co najmniej godzinę do lodówki. Można i na noc, czemu nie.
Rozgrzewamy piekarnik do 250 stopni, układamy mięso w odkrytym żaroodpornym naczyniu i wrzucamy do pieca na 15-20 minut. Jemy np. z pieczonymi ziemniakami i fasolką szparagową z sosem sojowym, albo z ryżem po kantońsku, albo z chińskim makaronem smażonym z szalotką i kiełkami soi, z surówką z kapusty pekińskiej…
Tak przyrządzone udka można też upiec na grillu.
W cywilizowanym kraju zamiast się bawić w usuwanie mięsa z kości, można kupić gotowe filety z udek (:
Zasadniczo to i w tym barbarzyńskim kraju można takie dostać, ale jak się chce udka kurczaka z hodowli ekologicznej czy z inną label rouge, to trzeba się pobawić samemu. Albo też ładnie się uśmiechnąć do pana rzeźnika ;-)
Kość coś utrudnia? Chyba tylko jak się usiłuje jeść nożem i widelcem… :-D