„Rwany” chleb serowo-ziołowy
Przepis zaczerpnięty z bloga „The Tummy Train”.
Składniki:
Ciasto
- Mąka – 460g (w oryginale – 2 filiżanki mąki uniwersalnej i 1 mąki chlebowej, ja wzięłam 3 filiżanki wrocławskiej ze smokiem czyli, jak powiedziała waga, te 460g, wyszło)
- ciepła woda – 0,25 litra
- drożdże w proszku – 1 opakowanie (standardowo Oetkera na 500g maki ma 7g drożdży)
- cukier – 3 łyżki
- sól – 3/4 łyżeczki
Nadzienie
- czosnek – 3-4 ząbki
- świeże zioła wedle smaku – razem z czosnkiem powiedzmy 1/4–1/2 szklanki
- żółty ser tarty – jakieś 2 szklanki
- masło – 50g
- sól
- pieprz
Wykonanie
W dużej misce rozpuścić w ciepłej wodzie cukier, dodać drożdże i 2/3 mąki, wymieszać drewnianą łyżką na paćkę, dodać sól i dalej mieszać dosypując pozostała mąkę porcjami po 3-4 łyżki. Gdy łyżka nie daje już rady przejść na mieszanie ręczne. Gdy ciasto już odłazi od miski można wyjąć i domaltretować na stolnicy / dużej desce. Domaltretowane na gładko i nie kleiście ciasto włożyć do miski posmarowanej olejem, nakryć ściereczką i zostawić na godzinę-dwie albo aż urośnie dwukrotnie (u mnie, w ciepły dzień, urosło sobie w jakieś pół godziny).
Tu jest dobre miejsce na utarcie sera (zastosowany został cheddar w ilości stanowczo większej niż wynikało to z oryginalnego przepisu, a i tak w produkcie końcowym go nie widać, choć smak jest) oraz posiekanie czosnku i ziół (tych ostatnich dla odmiany dałam jednak mniej niż w przepisie, wybrane na zasadzie „co świeżego mam na parapecie albo było w Tesco w małych porcjach”, padło na rozmaryn i estragon).
Wyrośnięte ciasto z rozmachem wyciepnąć na oprószoną mąką stolnicę i zostawić na 5 minut. W tym czasie należy roztopić masło.
Ciasto rozwałkować do przybliżenia prostokąta o wymiarach 50×24cm, posmarować rotopionym masłem, posypać solą i świeżo mielonym czarnym pieprzem wedle uznania. Na cieście równomiernie rozsypać zioła i czosnek, a następnie tarty ser.
Ciasto pociąć na sześć pasków o długości 24cm, po czym ułożyć paski na sobie. Przy podnoszeniu pierwszego paska stwierdzić że cholernik się przykleił i tak będzie leżeć, po długich bojach go odkleić przy okazji zsypując z niego cały ser (ziółka trzymają się lepiej), położyć na innym pasku, posypać serem z powrotem, czynności powtórzyć. [1]
Otrzymany sześciowarstwowy przekładaniec pokroić na sześć prostokątnych kawałków, które układamy „na boku” (patrz zdjęcia przy przepisie źródłowym) w formie do keksu (jeśli forma jest metalowa to należy wysmarować ją tłuszczem) – wedle przepisu powinna mieć 22,5×12,5 centymetra, w mojej nieco mniejszej też się zmieściło, tylko bardziej pchało się w górę. Po ułożeniu ciasta posypać je po wierzchu serem, który znowu na pewno zlatywał, polać resztą masła, przykryć ściereczką i znów odstawić do wyrosnięcia na 30-40 minut.
Nagrzać piekarnik do 180°C, piec 35-45 minut, do zrumienienia wierzchu i upieczenia środka. Jeśli wierzch rumieni się za szybko należy przykryć formę folią aluminiową.
Po wyjęciu zostawić do ostudzenia na co najmniej 20 minut, po czym wyjąć na talerz/deskę/półmisek (metalowa forma może wymagać poluzowania brzegów nożem) i jeść odrywając kawałki. Najlepsze na ciepło, ale niestety, dwie osoby takiej porcji nie przejedzą na raz…
[1] Następną razą chyba daruję sobie posypywanie serem przed układaniem, tylko od razu będę sypać na przekładańca. Mniej nerwów.
Podejście drugie: tym razem z mieszanki mąki zwykłej i razowej (2 części zwykłej na jedną razowej), ser wylosował się wędzony gryficki, zapomniałam że wyszło mi masło, więc zastąpiłam je oliwą, oraz zamiast estragonu dodałam tymianek.
Nie wiem czy to z racji mąki, czy jakiejś innej ciasto wyszło bardziej zwarte, dzięki czemu łatwiej montowało się przekładańca, ale też zdecydowanie chciało rosnąć w foremce na grubość a nie na szerokość. W efekcie tym razem chleb przybrał postac ślicznego esafloresa.
Ale nadal bardzo dobry na wieczorne pogryzanie pod wino.