Zupa rybna z łososia
Ponieważ z całego łososia zakupionego w celu zapiekania dzwonek został mi łeb i ogon, uznałam, że szkoda, żeby się zmarnowały. Nigdy wcześniej nie robiłam zupy rybnej, więc ten przepis jest trochę eksperymentalny. Wychodzą z tego 2 – 3 porcje.
- łosoś – łeb i ogon
- pietruszka (korzeń) – 1 szt
- cebula – 2 szt (nieduże)
- marchew – 2 szt
- bulion warzywny w kostce
- sól, pieprz, ziele angielskie, listek laurowy
W garnku zagotowałam około 1,5 – 2 l wody. Rozpuściłam w nim kostki rosołowe. Następnie włożyłam do bulionu starannie wypłukane części ryby i cały korzeń pietruszki i gotowałam całość mniej więcej 2o minut, aż z ryby zaczęło łatwo odchodzić mięso.
W międzyczasie pokroiłam dość drobno i podsmażyłam na oleju cebulę. Powinna być zeszklona i lekko zrumieniona, ale nie za bardzo.
Z garnka wyjęłam rybie zwłoki (trzeba uważać, żeby się nie rozleciały w garnku) i oddzieliłam mięso od reszty, i wrzuciłam je do garnka z powrotem. W tym samym czasie dodałam do garnka podduszoną cebulę, przyprawy (soli nie trzeba było, bo w kostce rosołowej było wystarczająco dużo) i pokrojoną w plasterki marchew. Po kilku chwilach zadumy nad całością dosypałam jeszcze pieprzu (powinno być dość pikantne, bo inaczej będzie mdławe) i dolałam szklankę wody. Całość powinna się jeszcze gotować aż marchewka będzie miękka. Korzeń pietruszki można zasadniczo wyjąć i wyrzucić.
Podawać z grzankami lub groszkiem ptysiowym.
P.S. A jakby dodać żelatyny i zestudzić to wyszłaby świetna galareta (podawać bez grzanek, ale pokropioną sokiem z cytryny)