Lody, lody dla ochłody

By , 25.06.2016 15:52

Dawno, dawno temu kupiłam sobie maszynkę do lodów, w Lidlu. I próbowałam robić lody, maksymalnie małotłuszczowe i małocukrowe, na słodziku itede. Trochę mi to przeszło, maszyna się przeleżała, ale w tym roku wyciągnęlim znowu i zrobiliśmy parę ciekawych wersji.

Lody jogurtowe:

  • 1/4 l śmietanki kremówki
  • 1,5 pudełka jogurtu greckiego
  • 4 łyżki cukru pudru (do smaku, może być mniej).

Ubić śmietankę, dodać cukier, dodać jogurt, ubijać dalej. Dobrze wpienione wlać do maszyny, przełożyć do kubeczków, zamrozić. I teraz kombinować:

  • jest jadalne w takiej wersji, acz można posypać czymś albo dosmaczyć ogólnie
  • najfajniejsze wyszło wymieszane jeszcze przed zamrożeniem z rozgniecioną dojrzałą nektarynką.

Kluczem do sukcesu okazały się dwie rzeczy – po pierwsze kupiliśmy lody w Aldi, które występują w małych, plastykowych kubeczkach. Te kubeczki fantastycznie nadają się do mrożenia domowych lodów, zwłaszcza że mają objętość w sam raz na 1 porcję do kawy. Po drugie nauczyliśmy się, że należy godzinę przed jedzeniem lody przełożyć z zamrażalnika do lodówki – poprzednio zawsze nas wkurzała ich “kamienność”. Podobno w ramach antyzamarznięciowych można dodawać do lodów żelatyny lub alkoholu – jeszcze sprawdzimy.

Lody kokosowe

  • 1/4 l śmietanki kremówki
  • 1/4 l śmietanki do kawy
  • 1 mała puszeczka mleka kokosowego (125 ml alboco)
  • 2 łyżki cukru pudru (bo samo w sobie słodsze niż jogurt).

Tak jak i dla lodów jogurtowych, wyszło z tego równo osiem kubeczków – do czterech dodaliśmy krojonej gorzkiej czekolady, do czterech krojonego ananasa z puszki (wersja niedosładzana, w soku ananasowym, nie w syropie). Na razie sprawdziliśmy te z czekoladą, bardzo mniam.

Torcik śmietanowy z truskawkami

By , 04.06.2015 15:51

Sernik
Wczoraj pod wieczór przyjechaliśmy z działki mojej teściowej z wiaderkiem truskawek. Było za wiele na zjedzenie od razu, a z przetworów truskawkowych rodzina uznaje jedynie truskawki mrożone, których jeszcze trochę jest. Uznałam, że następnego dnia święto i w ogóle, może by tak coś? I spróbowałam zrobić kompozycję z tego, co w domu było. Tak więc:

  • 1 kg truskawek
  • 1/2 l śmietanki UHT 30%
  • 2 pudełka serka homo (nie mam pojęcia jaka pojemność)
  • 4 łyżki cukru pudru, w miarę czubate
  • 7 łyżeczek żelatyny (mniej więcej pół paczki)

Namoczyłam żelatynę w filiżance, co się okazało lekkim błędem, bo potem przekładałam do większego kubeczka i dolewałam trochę wody. Ale niedużo, wyszło tego z jakieś pół szklanki wody. Ubiłam śmietankę. Pod koniec ubijania dosypywałam cukier puder, zastanawiając się ile tego dodać. Domieszałam po trochę serek homogenizowany. Żelatynę która spęczniała i zeżarła całą wodę oblałam lekko dodatkową wodą i wstawiłam na dosłownie pół minuty na 1/2 mocy mikrofalówki, co przemieniło ją w wersję płynną a jednolitą, niewiele ogrzewając. Domieszałam żelatynę do masy, razem ubijając.
Przez ten czas dobrze ułożony mężczyzna domowy odszypułkowił truskawki. Ułożyliśmy na dnie tortownicy dość gęsto, walnęliśmy na nie masę, po czym na wierzchu powsadzaliśmy następną warstwę truskawek. Postawione na noc w lodówce nabrało sprężystości.
Bardzo sprawę ułatwiło posiadanie tortownicy ze szklanym dnem i silikonowym brzegiem, bo łatwo się oderwała od wnętrza, ale myślę, że normalna tortownica też zadziała.

Edit po roku:

Następna wersja to 1/4 l śmietanki i mniej więcej 1,5 pudełka jogurtu greckiego Pilosa. Chyba nawet lepsza.

Ciasteczka owsiano-bananowe z czekoladą

By , 08.12.2013 11:53

Zasadniczo tytuł opisuje całość kompletnie, albowiem te trzy rzeczy potrzebne są do zrobienia – banany, czekolada i płatki owsiane. Proporcje:
2 średnie banany
1 szklanka płatków owsianych (wzięłam błyskawiczne)
1/4 szklanki kawałeczków czekolady, mogą być groszki czekoladowe.
Banany pognieść widelcem, wmieszać płatki owsiane i kawałeczki czekolady. Rozłożyć na papierze do pieczenia, raczej w charakterze płaskich placuszków. Piec około 15 minut w temperaturze 180 stopni.

Podejrzewam, że zamiast czekolady można dodać coktozapragnie – słonecznik, orzechy, krojone morele. Ale jednak stowarzyszenie bananów z czekoladą jest najbardziej kanoniczne, według mnie.

Tarta na trocinach

By , 18.05.2012 14:22

Właściwie z tagów to powinnam wrzucić więcej, bo nikt nie każe żeby ta tarta była robiona Właśnie Z Tych Składników. Trochę głupio by było jednak dodawać to wszystko (że może być i kurczak, i wołowina, i wieprzowina, icotamjeszcze). Przygotowanie tarty wygląda tak:

Skład podstawowy:

  • 3 jajka
  • mały kubeczek (około 150 ml) białego (kanoniczne tarty i quiche francuskie mówią tu o śmietanie kwaśnej a niesamowicie tłustej, rzędu kremówka. Ja schodziłam z tłuszczem tak długo, że skończyło się na jogurcie. Mnie lepiej odpowiada, a wy jak chcecie)
  • suszonych pomidorów do smaku, ale tak ze sześć płatów przynajmniej (nie wiem czy taki płat to cały pomidor, czy pół)
  • puszka tuńczyka (ja biorę w oleju, ale YMMV)
  • kawałek żółtego sera, startego (czy ja wiem ile? Tak z pół szklanki wiórków)
  • trociny, czyli tego, przepraszam, otręby. Nie ze śliwkami, acz też można, jak ktoś lubi. Ja biorę pszenne. Między 1/3 a 1/2 paczki typu Sante, czyli zawierającej 150 g.
  • stado przypraw (acz ostrożnie z solą, tuńczyk i suszone pomidory są przecież mocno słone). Ja zazwyczaj wrzucam oregano, estragon, bazylię i rozmaite papryki, do chili i harissy włącznie.

Na blachę do tarty wsypujemy trociny, tak żeby przyzwoicie przykryły dno. Wstawiamy do ciepłego piekarnika, żeby się nagrzały. Przez ten czas kroimy suszone pomidory, rozkawałkowujemy tuńczyka, jeżeli kawałkowy, ucieramy ser. Rozbijamy jajka, wlewamy do nich białe, wsypujemy starty ser i stado przypraw, mieszamy na jednego dużego gluta, który będzie się mniej więcej lał (w zależności od konsystencji białego).

Wyjmujemy blachę z ciepłymi trocinami. Rozrzucamy po nich artystycznie pomidory i kawałki tuńczyka, przy czym musimy uważać o tyle, że ciężko zmienić położenie kawałka – trociny się przylepiają i w przypadku cienkiej warstwy robią się dziury w pokryciu. Jak już wszystko porozrzucamy wlewamy na to gluta, starając się równo pokryć dno tarty. Wstawiamy do piekarnika (ja ustawiam na mniej więcej 175 stopni, pytanie czy kuchenka zwraca na to uwagę) i zapiekamy około pół godziny, albo do momentu, kiedy obsługa nie wytrzyma tego że PACHNIE.

Taka tarta u nas w domu wystarcza na obiad dla dwóch osób. Zjada się na ciepło, acz i po wystygnięciu jest jadalna (dobrze się odgrzewa w mikrofali).

Uwaga – trociny się nieco zlepiają sokami z wierzchu, ale nie do końca, dlatego rozważam czy jednak nie robić dna na zasadzie – wziąć taką właśnie ilość trocin, wymieszać z jajkiem i upiec przed ułożeniem na tym reszty. Następnym razem spróbuję. W każdym razie już w tej wersji są to poprawne kawałki typu tartowego.

W tej wersji tarta jest, jak widać, rybna. Zamiast tuńczyka jednak zupełnie dobrze działa salami czy też szynka. Podejrzewam, że równie dobrze skomponuje się feta, lub też zwyczajnie większe ilości żółtego sera. Pomidory mogą być świeże, ale wtedy dobrze byłoby je przed położeniem na tarcie przypiec, żeby nie zalały wszystkiego sokiem.

Inne możliwości kombinacji okrycia tarty to:

  • szpinak z fetą (wtedy trzeba do sosu wpakować raczej czosnek niż paprykę, powiedziałabym)
  • dużodużo krojonej i przeszklonej cebuli, z dodatkiem boczku (tu w dziedzinie przypraw raczej idzie się w gałkę muszkatołową i kompatybilne).

Aha, oczywiście, jak ktoś nie lubi trocin to można toto zrobić na cieście, kruchym lub francuskim.

Pierniczki strukturalne, małosłodkie

By , 17.12.2011 22:57

Po sprawdzeniu piętnastu przepisów w internetsach trafił mnię ciężki szlag i stwierdziłam, że każdy z nich ma inne proporcje ingrediencji, natomiast wszystkie są niewygodne (nie ta ilość miodu, masła, innych whateverów). Dlatego więc pirzgłam tak, żeby mnie było wygodnie, zdążyłam jeszcze tylko pomyśleć “może by tak zapamiętać jak to zrobiłam, gdyby dobrze wyszło”.
Zasady miały być takie – pierniczki są na miodzie i maśle, a nie na cukrze i margarynie, mało słodkie, nie łamiące zębów i nadające się do wykonywania przedmiotów ozdobnych. Efekt wyszedł dość obiecujący, nie wiem jak będzie z zębołamstwem po wystygnięciu i postaniu (zaraz po pieczeniu było mięciutkie), ale w każdym razie ciasto nadaje się do lepienia ładnych trójwymiarków prawie jak plastelina, natomiast pocięte foremką co prawda mocno puchnie w pionie, natomiast nie rozlewa się na boki.

Continue reading 'Pierniczki strukturalne, małosłodkie'»

Panorama Theme by Themocracy