Przepis miał być bez węglowodanów (poza tymi, które są w warzywach), więc jest bez makaronu. Bez obaw, można się tym najeść i syci na długo. Potrzebujemy następujących składników:
- bakłażan – 1-2 szt. na osobę, w zależności od wielkości bakłażana i apetytu zebranych
- pomidory – na dwa dość duże bakłażany zużyłam 2,5 pomidora
- ser kozi pleśniowy – taki żeby łatwo się go dało pokroić na plasterki. Ja używam sera dostępnego w sieci Lidl, w formie rolek.
- oliwa
- kmin rzymski mielony (cumin)
- sól, ew. pieprz
Bakłażana pokroić wzdłuż na mniej więcej jednakowej grubości plastry. Nie za grube, żeby nie były gąbczaste w środku, ale też nie za cienkie, żeby się nie rozleciały. Grubość około 1cm powinna być w sam raz. W pojemniczku rozrobić oliwę z kminem rzymskim i niedużą ilością soli i pieprzu. Smarować plastry z obu stron (uwaga, bakłażan wciąga sporo tłuszczu). Bardzo wygodne są do tego celu silikonowe pędzle kuchenne.
Następnie bakłażana trzeba poddać wstępnej obróbce termicznej. Ja robię to na grillu elektrycznym dwustronnym (wkładam plastry, zamykam, wyjmuję po około pięciu minutach), ale przypuszczam że można też podpiec w piekarniku albo nawet usmażyć. Chodzi o to, że wymaga on więcej czasu niż pomidory i ser. Musi być miękki i nawet lekko zrumieniony na brzegach, ale nie rozlatujący się.
Naczynie żaroodporne wysmarować oliwą. Wkładać na dno kolejno warstwę bakłażana, warstwę plastrów pomidorów, warstwę plastrów sera. Kolejne warstwy można posmarować cienką warstwą oliwy z przyprawami, jeśli trochę zostało. Powtórzyć póki się bakłażan nie skończy. Piec w około 180-200 stopniach mniej więcej 25 minut (aż ser będzie roztopiony i lekko zrumieniony).
Poniżej kompilacja 2 różnych przepisów, nazwijmy je A i B :-)
Składniki:
- (A,B) płatki owsiane/jęczmienne – 1 szklanka
- (A,–) otręby pszenne – pół szklanki
- (A,B) mąka – 3/4 szklanki (A) do 1 szklanki (B)
- (A,B) masło – pół kostki
- (A,–) mleko (A) – pół szklanki lub łyżka wody (B)
- (A,B) cukier – 1/2(A)-1(B) szklanki, może być brązowy
- (–,B) miód – 2 łyżki
- (–,B) wiórki kokosowe – pół szklanki
- (?,B) soda oczyszczona – 1/2-1 łyżeczki
- (A,?) dodatki: rodzynki, orzechy, pestki dyni – niekonieczne wszystkie i niekoniecznie naraz ;-)
Przepis (A) średnio sprawdzony (z braku sody w przepisie – ale musi być, żeby nie wyszły łamacze zębów) zawierał płatki i otręby, nie zawierał miodu ani wiórków kokosowych.
Na odmianę przepis (B) sprawdzony już wielokrotnie przez Atunię nie miał otrębów, orzechów (itp.) i mleka, za to miał wiórki kokosowe, miód i łyżkę wody.
Jest więc pewna dowolność w doborze składników, ale żeby wyszło, mniej więcej należy postępować tak:
Masło z dodatkiem łyżki wody lub mleka (i 2 łyżek miodu) rozpuścić w rondelku na wolnym ogniu (kuchenka el: 4/9 lub podobnie), żeby się masło stopiło, ale bez zagotowania. Osobno wymieszać płatki, cukier i mąkę. Do już stopionego masła dodać sodę oczyszczoną i tę mieszaninę wlać do wymieszanych płatków z mąką i cukrem, albo na odwrót – płatki dodać do masła i w tym wypadku energicznie wymieszać ciągle podgrzewając (max 1-2 minuty).
Ufomować małe kulki (max. 2cm średnicy) i rozłożyć na 2 blachach wysmarowanych tłuszczem (masłem) w odstępach co najmniej 5-6cm jedna od drugiej lub w małych foremkach silikonowych (np. takie arkusze na 18 małych ciasteczek – udało mi się zapełnić 3 takie). Na blasze w czasie pieczenia kulki rozpłyną się na płaskie plackowate ciasteczka, stąd potrzeba odstępów.
Piec około 20 minut w piekarniku rozgrzanycm do 150°C.
Wyjąć z piekarnika nawet jeśli wyglądają na lekko niedopieczone – dojdą do siebie i będą kruche, ew. z lekko wilgotnym/ciągnącym się środkiem, a takie są najlepsze :)
Podważając lekko łopatką przełożyć na druciany ruszt i pozwolić wystygnąć, nie zjadając w międzyczasie połowy ;-)
Choć według przepisów znalezionych w sieci, to przetestowana własnoręcznie i z lekkimi modyfikacjami.
Potrzebne są:
- pomarańcze – kilka sztuk z grubą skórką
Pomarańcze zjeść, zostawiając skórkę. Można pokroić na mniejsze części, ale niekoniecznie. Skórki można zbierać przez kilka dni, trzymając je zamknięte w woreczku w lodówce, co by nie obeschły i dopiero wszystkie razem zacząć przetwarzać. Skórki zalać dużą ilością wody i zostawić do wymoczenia na minimum 24h, a lepiej na 2-3 dni, zmieniając całkowicie wodę przynajmniej 1-2 razy. Gdy uznamy, że już się dostatecznie wymoczyły z wszelkich chemikaliów, którymi były naszprycowane, odlewamy i odciskamy, po czym przystępujemy do drugiego etapu, który zajmie około godziny, a w którym potrzebne będą:
- odciśnięte i wymoczone skórki z kilku pomarańczy
- cukier – szklanka
- woda – szklanka
Przepisy sieciowe każą odkrawać białe albedo z wnętrza skórki, ale IMHO bez odkrawania, z grubym miąższem lepsze :)
Cukier zalać wodą w niezbyt szerokim garnku i rozpuścić podgrzewając. Wrzucić skórki i gotować przez około godzinę, od czasu do czasu mieszając i dociskając wystające skórki, żeby były zanurzone w gęstniejącym syropie (Dlatego lepiej w garnku niż na patelni). Skórki powinny się zeszklić, zarówno białe jak i pomarańczowe powinny się stać lekko przezroczyste.
skórka pomarańczowa
Gdy już się wystarczająco zagęści, wyciągnąć (odłowić) skórki i zostawić do wyschnięcia na papierze lub ruszcie do odciekania ciasteczek (30-60′). Gdy wystygną, pokroić w paski lub kostkę. Te krojone w kostkę zamknąć w słoiczkach – pozostaną miękkie, choć zbyt długo się ich w takiej postaci też nie da przechowywać, bo kwaśnieją (po kilkunastu dniach). Krojone w paseczki można zostawić do dalszego wyschnięcia na kilka dni, albo obsypać cukrem-pudrem i wstawić na kilkanaście minut do piekarnika nastawionego na 80°C.
W pozostałej resztce syropu można wybełtać i chwilę pogotować migdały albo orzechy laskowe.
Nadają się oczywiście do ciast, do herbaty, a nawet (w paskach) jako słodkości do zażerania się. Jeszcze lepsze pewnie obtoczone czekoladą, ale tego jeszcze nie próbowałem :)
10 minut roboty, godzina czekania, wychodzi delikatne w smaku. Mięso z indyka może być różne – udziec, niezidentyfikowany kawałek na gulasz, pierś. Jabłka powinny być kwaskowate. Potrzebne jest naczynie żaroodporne z pokrywką.
Składniki na jakieś 4 porcje:
– indyk – ok. 0.75 kg
– jabłka, np. szara reneta – ok. 3-4 szt. (nadwyżki zostaną zjedzone)
– majeranek
– oliwa
– sól
Kawałek indyka opłukać, natrzeć niewielką ilością oliwy, posypać z obu stron dość obficie majerankiem i ostrożnie solą, ułożyć w naczyniu żaroodpornym. Jabłka obrać, pokroić na połówki lub ćwiartki, wydrążyć z gniazd nasiennych i ułożyć na indyku tak, aby zajęły prawie całą dostępną powierzchnię. Podczas pieczenia jabłka się rozpadną i przykryją całe mięso, dzięki czemu nie będzie suche – zwłaszcza pierś. Przykryć i piec jakieś 40-60 min w temp. około 200 C, sprawdzając widelcem, czy już jest miękkie. Pod koniec zdjąć pokrywkę i piec jakiś czas (10-15 minut) bez przykrycia. Kroić na grube plastry i wcinać ze smakiem do ulubionej jarzynki. Bardzo dobre następnego dnia na zimno lub na ciepło.
Pomysł powstał z połączenia wypróbowanej niedawno bejcy do kurczaka i kurczaka w orzechach ziemnych. Nie mam jeszcze pomysłu co do niego dodać, ale każda niezbyt agresywna surówka (np.: z białej kapusty i/lub kiełków) powinna się nadać. Przepis na 2 osoby.
Składniki:
- kurczak – 0,5 kg młodych, jędrnych piersi
- ocet ryżowy – 10 ml
- sos sojowy ciemny – 25 ml
- musztarda rosyjska – 2 łyżeczki
- musztarda francuska – 50 g
- orzechy ziemne – 150-200 g
- jajko – 1 szt
- ryż – 250 g
- kurkuma – 1 lyżeczka
- sól do smaku
Dwie godziny wczęśniej kurczaka kroimy na drobne kawałki, wrzucamy do miski. Dodajemy ocet ryżowy, sos sojowy ciemny (koniecznie, zwykły nie daje tego aromatu) i musztardę. Dobrze mieszamy i zostawiamy na wspomniane dwie godziny.
Orzechy ziemne drobno siekamy. Do miski z mięsem wbijamy jajko, mieszamy, a następnie posypujemy siekanymi orzechami i ponownie mieszamy. Idea jest taka, aby siekane orzechy oblepiły kawałki mięsa. Im drobniej będą posiekane, tym łatwiej będzie to osiągnąć.
Rozgrzewamy tłuszcz na patelni i obsmażamy w nim mięso uważając, żeby nie spalić orzechów.
W końcowej fazie smażenia można lekko skropić kurczaka sosem sojowym, gdyż jego aromat szybko ulatnia się w wysokiej temperaturze.
Podawać z ryżem ugotowanym na sypko z kurkumą.
Sałatka z kilku składników – prosta, łatwa i przyjemna, mozna ją wykonać nawet w stanie lekkiego upojenia. Przepis dla 2-4 osób. Nie należy do najlżeszych z racji wykorzystania makaronu i tłuszczu ze smażenia, ale za to świetnie sprawdza się jako danie główne, gdy nie chcemy się specjalnie najadać. Bardzo dobrze komponuje się z białym winem o silnym, rześkim bukiecie, np.: Soave.
- makaron – 400 g (penne lub fusili)
- pierś kurczaka (dla aseksualnych – filet) – 250 g
- brokuły – jeden duży lub dwa mniejsze
- suszone pomidory – 100-150 g
- olej lub oliwa z oliwek
- sól
- pieprz
Makaron ugotować, odcedzić, można zahartować zimną wodą i wrzucić do dużej miski.
Brokuły włozyć do gorącej wody i gotować ok. 10 minut (można krócej, jeżeli ktoś lubi bardziej surowe). Odstawić do ostygnięcia.
Pomidory suszone pokroić w drobną kostkę.
Wystygłe brokuły porozrywać na drobne kawałeczki, wrzucić do makaronu. Dodać suszone pomidory.
Pierś kurczaka pokroić w drobną kostkę i podsmażyć na patelni. Wrzucić do miski razem z olejem pozostałym ze smażenia.
Dodać oliwy, soli i pieprzu do smaku, dobrze wymieszać.
Podpatrzone we włoskiej knajpie, wyszukane w sieci a potem przerobione po swojemu. Porcja na dwie bardzo głodne osoby (zasadniczo trzeba liczyć 1szt. bakłażana na osobę). Przygotowanie całości trwa mniej więcej pół godziny, jeśli nie liczyć odstawienia bakłażana na jakiś czas przed gotowaniem.
Continue reading 'Bakłażanowy sos do makaronu'»
dania główne, inne, Pasta, czyli makarony
| bakłażan, czosnek, jarzyny, kuchnia-włoska, łagodne, łatwe, makaron, niskokaloryczne, niskotłuszczowe, pomidory, szybkie, wegan, wege
‘Poulet à l’ail’ to jedno z najczęściej zamawianych przeze mnie dań w naszej lokalnej chińskiej knajpie: usmażone na złoto kawałki kurczaka podane na żeliwnym gorącym półmisku, z przypieczoną cebulą i kawałkami różnokolorowej papryki. Mocno czosnkowe mięso, słodkawa cebula i soczysta papryka; pycha! Postanowiłam przyrządzić to danie w domu i mimo braku specjalnego żeliwnego półmiska wyszło doskonale.
Continue reading 'Kurczak z czosnkiem'»
Bardzo zacna, acz wymaga trochę czasu na przygotowanie.
Potrzebne są:
- dziki ryż – 1 szklanka (może być ryż brązowy)
- bulion z kurczaka lub warzywny – 3/4 litra (może być z kostki: 3 kostki)
- oliwa – 3 łyżki
- papryka czerwona, zielona, mix – 2-4 sztuki
- zielona cebula – 2 szt.
- orzechy nerkowca – 3/4 szklanki
- opcjonalnie: żurawiny – garść lub dwie
oraz składniki na sos:
- ocet winny (jabłkowy, albo ocet ryżowy) – 3 łyżki
- oliwa z oliwek – 2 łyżki
- olej sezamowy albo z orzechów włoskich – 1 łyżka
- czosnek – 1 ząbek, przeciśnięty przez praskę
Zacząć należy od przygotowania bulionu, co może się sprowadzać do wrzucenia 3 kostek bulionu drobiowego do garnka i zalania go wrzątkiem z czajnika (około 3/4 litra lub trochę więcej). Ryż przepłukać, wsypać do bulionu, gotować do miękkości około 40-50 minut (ryż brązowy wg instrukcji wymagający 30 minut gotowania w bulionie zmiękł dopiero po 45).
W międzyczasie na patelni rozgrzać trochę oliwy, dodać paprykę pokrojoną w małe kawałki (paski nie dłuższe niż 2-3 cm), smażyć przez 5-6 minut, aż lekko zmięknie. Dodać orzechy i cebulę i smażyć (5-10 minut max) aż orzechy zaczną brązowieć (nie dusić). Cebula powinna się zeszklić, ale pozostać twarda i chrupiąca. Zdjąć z ognia, wymieszać z ugotowanym ryżem. Opcjonalnie, można dodać żurawin. Wymieszać dobrze sos i polać nim sałatkę. Schłodzić wszystko, minimum 2h.
Najlepsza następnego dnia.
Wymyśliłam na szybko, bo zostało mi mięso i wywar po robieniu faszerowanej papryki. Mięso zmieniłam o tyle, że dodałam jeszcze jedno jajko, żeby się nie rozlatywało (ostatecznie rozleciał się tylko jeden na dziesięć, więc wyszło chyba dobrze).
Continue reading 'Klopsiki grzybowe z opcją dietetyczności'»