Zwykle tatuś robił mi ten tort w wersji truskawkowej (z okazji urodzin) ale można dać np. mandarynki, jagody, brzoskwinie, morele, pewnie też maliny i inne.
Będziemy potrzebować:
- masło – 1 i 1/4 standardowej kostki (250g?)
- cukier – 1 – 1.5 szklanki (standardowej ćwierćlitrowej)
- mleko – 1/2l, pełnotłuste
- budyń waniliowy – 2 opakowania
- cukier waniliowy z prawdziwą wanilią – 2 opakowania
- sok z połówki cytryny
- owoce (dużo)
- biszkopty (2 opakowania?)
- tortownica
dopełniacz
Do roboty. Tort należy robić na jeden dzień przed planowanym jego żarciem, bo musi postać trochę w lodówce.
Przygotowujemy sobie budyń na mleku. Ma być 2x gęstszy niż w przepisie na opakowaniu, czyli na pół litra mleka wychodzą dwa opakowania. Ma nie mieć glutów, więc najlepiej najpierw na zimno wmiksować mikserem proszek budyniowy w mleku a następnie podgrzewać aż zgęstnieje, również mieszając. Gdyby zaczęły się robić gluty, należy mieszać bardzo energicznie aż sobie pójdą. Schładzać można w zimnej kąpieli wodnej również mieszając, ale też można po prostu odstawić a w międzyczasie przygotować bazę do kremu.
Bazę do kremu robimy w następujący sposób: w dużej misie ucieramy masło z cukrem (waniliowym też) długo i starannie aż będzie jednolita masa. Trochę to trwa. Gdy masło jest porządnie utarte, dodajemy po plasterku sztabce łyżce budyniu i nadal ucieramy aż do jednolitości. Następnie masę kremową trzeba zbadać organoleptycznie i stwierdzić, czy czuć w niej pojedyncze kryształki cukru. Jeśli czuć – ucieramy aż nie będzie.
Następnym etapem jest dodawanie soku z cytryny. Dodaje się po odrobinie, uciera dalej i sprawdza, również organoleptycznie (NIE ŻRYJ TYLE) czy w masie czuć mąkę kartoflaną, z której jest zrobiony budyń. Ma nie być czuć. Kiedy już wszystko jest utarte na jednolitą masę i nie czuć budyniu w budyniu można uznać, że masa kremowa jest gotowa.
Tort należy ozdobić z wierzchu owocami, wedle własnego gustu.
Dostępne nam owoce, w tym przypadku truskawki, dzielimy na dwie części. Jedną część należy wymieszać z kremem (większe owoce najlepiej jest pokroić na mniejsze części), a drugą częścią ozdobimy powierzchnię tortu.
W tortownicy układamy biszkopty dość gęsto na dnie. Ja dzielę je na kawałki i układam coś w rodzaju mozaiki, żeby zakryć maksymalną powierzchnię. Następnie należy ułożyć biszkopty wzdłuż ścianek tortownicy; uwaga, dozwolone jest pomaganie sobie nożem przy dzieleniu biszkoptów na mniejsze części!
Do ułożonego koszyczka z biszkoptów wlewamy krem (wymieszany uprzednio z owocami) i rozprowadzamy go w tortownicy równomiernie. Powierzchnię przyozdabiamy gustownie pozostałymi owocami.
Gotowy tort należy wstawić do lodówki na noc. Na drugi dzień można zdjąć brzeg tortownicy i całość powinna się ładnie trzymać oraz dać się kroić na spójne kawałki.
Można podawać z bitą śmietaną.