Bób z boczkiem
- 1/2 kg bobu, może być mrożony, najlepszy młody
- wędzony boczek lub szynka, ilość zależna od tego, czy będziemy jeść samodzielnie, czy jako dodatek – jakieś 100-200 g
- 1 nieduża cebula
- sól i pieprz
- sok z cytryny
Właściwie z tagów to powinnam wrzucić więcej, bo nikt nie każe żeby ta tarta była robiona Właśnie Z Tych Składników. Trochę głupio by było jednak dodawać to wszystko (że może być i kurczak, i wołowina, i wieprzowina, icotamjeszcze). Przygotowanie tarty wygląda tak:
Skład podstawowy:
Na blachę do tarty wsypujemy trociny, tak żeby przyzwoicie przykryły dno. Wstawiamy do ciepłego piekarnika, żeby się nagrzały. Przez ten czas kroimy suszone pomidory, rozkawałkowujemy tuńczyka, jeżeli kawałkowy, ucieramy ser. Rozbijamy jajka, wlewamy do nich białe, wsypujemy starty ser i stado przypraw, mieszamy na jednego dużego gluta, który będzie się mniej więcej lał (w zależności od konsystencji białego).
Wyjmujemy blachę z ciepłymi trocinami. Rozrzucamy po nich artystycznie pomidory i kawałki tuńczyka, przy czym musimy uważać o tyle, że ciężko zmienić położenie kawałka – trociny się przylepiają i w przypadku cienkiej warstwy robią się dziury w pokryciu. Jak już wszystko porozrzucamy wlewamy na to gluta, starając się równo pokryć dno tarty. Wstawiamy do piekarnika (ja ustawiam na mniej więcej 175 stopni, pytanie czy kuchenka zwraca na to uwagę) i zapiekamy około pół godziny, albo do momentu, kiedy obsługa nie wytrzyma tego że PACHNIE.
Taka tarta u nas w domu wystarcza na obiad dla dwóch osób. Zjada się na ciepło, acz i po wystygnięciu jest jadalna (dobrze się odgrzewa w mikrofali).
Uwaga – trociny się nieco zlepiają sokami z wierzchu, ale nie do końca, dlatego rozważam czy jednak nie robić dna na zasadzie – wziąć taką właśnie ilość trocin, wymieszać z jajkiem i upiec przed ułożeniem na tym reszty. Następnym razem spróbuję. W każdym razie już w tej wersji są to poprawne kawałki typu tartowego.
W tej wersji tarta jest, jak widać, rybna. Zamiast tuńczyka jednak zupełnie dobrze działa salami czy też szynka. Podejrzewam, że równie dobrze skomponuje się feta, lub też zwyczajnie większe ilości żółtego sera. Pomidory mogą być świeże, ale wtedy dobrze byłoby je przed położeniem na tarcie przypiec, żeby nie zalały wszystkiego sokiem.
Inne możliwości kombinacji okrycia tarty to:
Aha, oczywiście, jak ktoś nie lubi trocin to można toto zrobić na cieście, kruchym lub francuskim.
Przepis oryginalnie pochodzi od Nigelli, ja korzystałam z modyfikacji. Owszem, połączenie mięsa z Coca-Colą brzmi nieco niepokojąco, ale warto spróbować, jeśli lubi się słodko-ostre, bo roboty dużo przy tym nie ma i nie trzeba zawczasu pamiętać o marynowaniu, a wychodzi dobre zarówno jako danie obiadowe, jak i na zimno do kanapek etc.
Do gotowania szynki:
Oprócz tego:
I do posmarowania przed pieczeniem:
Cebulę kroimy na ósemki, czosnek obieramy i przekrawamy wzdłuż, wrzucamy do garnka szynkę i przyprawy oprócz goździków, zalewamy Coca-Colą tak, żeby mięso było zanurzone. Stawiamy na gazie, doprowadzamy do wrzenia, zmniejszamy gaz i zostawiamy, żeby sobie bulgotało na małym ogniu, w razie potrzeby dolewając Coli. Nigella mówi, żeby trzymać godzinę na kilogram mięsa, dodając jakiś kwadrans jeśli mięso jest prosto z lodówki, ja o mojej kilogramowej zapomniałam i siedziała w garnku prawie 2h, było OK.
Po tych dwóch godzinach włączamy piekarnik na 240°C, wyjmujemy mięso z garnka i układamy w wyłożonej folią aluminiową foremce, żeby chwilę ostygło. Jeśli mieliśmy ze skórą i tłuszczem to odkrawamy samą skórę, zostawiając tłuszcz na górze. Ostrym nożem nakrawamy wierzch w ok. 2 cm kratkę, w każde skrzyżowanie wbijamy goździka.
Ze smarowidłem można się bawić i najpierw smarować mokrym, a potem posypywać suchym, albo po prostu wymieszać w miseczce i taką mieszaniną starannie wypaćkać kulkę, w miarę ostrożnie, żeby nie powydłubywać goździków. Tak przygotowaną szynkę wstawiamy do nagrzanego piekarnika na 10-15 minut (w smarowidle powinny porobić się bąbelki). Mięso wychodzi apetycznie różowe i soczyste.
Wyjmujemy, kroimy na plastry, podajemy np. z puree ziemniaczanym i fasolką szparagową. Sugeruję wydłubać goździki przed zjedzeniem (:
Resztę po wystygnięciu chowamy do lodówki i albo podajemy na następny obiad, albo zużywamy do kanapek.
Wymyślone do zrobienia na szybko, wyszło bardzo dobrze. Porcja na dwie osoby. Trzeba jeść z ryżem lub makaronem, bo samej potrawki wychodzi bardzo niedużo.
Przepis wynorany gdzieś w internecie (odsyłacza nie podam bo zgubiłam) i trochę zmieniony na własny użytek. Pasuje do steków przeznaczonych do grillowania, ale przypuuszczam że sprawdzi się też jako bejca do pieczeni wołowej (tylko że trzeba będzie zrobić jej więcej). Przepis sprawdzony, wyszło świetnie.
Składniki na 2 osoby:
Polędwiczki ponacinać co 1,5 – 2 centymetry zostawiając około pół centymetra „od podstawy” w całości, ułożyć w naczyniu żaroodpornym. Przygotować marynatę – powinno być jej sporo, musi wystarczyć na posmarowanie polędwiczek również w nacięciach. Cebulę i paprykę pokroić – najpierw przygotować tyle półtalarków i jak najbardziej płaskich kawałków papryki odpowiedniej wielkości, ile jest nacięć w polędwiczkach, resztę warzyw pokroić w kostkę.
Posmarować marynatą polędwiczki, również w nacięciach, w nacięcia wkładać na zmianę półtalarek cebuli / kawałek papryki. Posmarować po wierzchu raz jeszcze, żeby warzywa też swoją porcję dostały. Pozostałe warzywa – te pokrojone w kostkę – ułożyć między polędwiczkami, polać resztą marynaty, przykryć naczynie i odstawić całość minimum na godzinę.
Piec około godziny w piekarniku nagrzanym do 200°C.
Dodatki warzywne mogą być różne, ważne żeby dały się pokroić w kawałki nadające się do wsuwania w nacięcia, osobiście też preferuję te bardziej wyraziste w smaku, ale to już sprawa indywidualna.
Podobnie z marynatą – można kierować się powyższym przepisem, można zrobić swoją ulubioną.
Kurczak na pieczarkach jest prosty do wykonania i bardzo mało pracochłonny. Dla dobrego efektu wymaga jednak wcześniejszego zaplanowania – etapy pośrednie zajmują trochę czasu, dlatego też nie jest to danie awaryjne gdy WTEM! zrobiła się 6 wieczorem i wypadałoby zrobić jakiś obiad…
Składniki na 2 osoby:
Przepis miał być bez węglowodanów (poza tymi, które są w warzywach), więc jest bez makaronu. Bez obaw, można się tym najeść i syci na długo. Potrzebujemy następujących składników:
Bakłażana pokroić wzdłuż na mniej więcej jednakowej grubości plastry. Nie za grube, żeby nie były gąbczaste w środku, ale też nie za cienkie, żeby się nie rozleciały. Grubość około 1cm powinna być w sam raz. W pojemniczku rozrobić oliwę z kminem rzymskim i niedużą ilością soli i pieprzu. Smarować plastry z obu stron (uwaga, bakłażan wciąga sporo tłuszczu). Bardzo wygodne są do tego celu silikonowe pędzle kuchenne.
Następnie bakłażana trzeba poddać wstępnej obróbce termicznej. Ja robię to na grillu elektrycznym dwustronnym (wkładam plastry, zamykam, wyjmuję po około pięciu minutach), ale przypuszczam że można też podpiec w piekarniku albo nawet usmażyć. Chodzi o to, że wymaga on więcej czasu niż pomidory i ser. Musi być miękki i nawet lekko zrumieniony na brzegach, ale nie rozlatujący się.
Naczynie żaroodporne wysmarować oliwą. Wkładać na dno kolejno warstwę bakłażana, warstwę plastrów pomidorów, warstwę plastrów sera. Kolejne warstwy można posmarować cienką warstwą oliwy z przyprawami, jeśli trochę zostało. Powtórzyć póki się bakłażan nie skończy. Piec w około 180-200 stopniach mniej więcej 25 minut (aż ser będzie roztopiony i lekko zrumieniony).
10 minut roboty, godzina czekania, wychodzi delikatne w smaku. Mięso z indyka może być różne – udziec, niezidentyfikowany kawałek na gulasz, pierś. Jabłka powinny być kwaskowate. Potrzebne jest naczynie żaroodporne z pokrywką.
Składniki na jakieś 4 porcje:
– indyk – ok. 0.75 kg
– jabłka, np. szara reneta – ok. 3-4 szt. (nadwyżki zostaną zjedzone)
– majeranek
– oliwa
– sól
Kawałek indyka opłukać, natrzeć niewielką ilością oliwy, posypać z obu stron dość obficie majerankiem i ostrożnie solą, ułożyć w naczyniu żaroodpornym. Jabłka obrać, pokroić na połówki lub ćwiartki, wydrążyć z gniazd nasiennych i ułożyć na indyku tak, aby zajęły prawie całą dostępną powierzchnię. Podczas pieczenia jabłka się rozpadną i przykryją całe mięso, dzięki czemu nie będzie suche – zwłaszcza pierś. Przykryć i piec jakieś 40-60 min w temp. około 200 C, sprawdzając widelcem, czy już jest miękkie. Pod koniec zdjąć pokrywkę i piec jakiś czas (10-15 minut) bez przykrycia. Kroić na grube plastry i wcinać ze smakiem do ulubionej jarzynki. Bardzo dobre następnego dnia na zimno lub na ciepło.
Pomysł powstał z połączenia wypróbowanej niedawno bejcy do kurczaka i kurczaka w orzechach ziemnych. Nie mam jeszcze pomysłu co do niego dodać, ale każda niezbyt agresywna surówka (np.: z białej kapusty i/lub kiełków) powinna się nadać. Przepis na 2 osoby.
Składniki:
Dwie godziny wczęśniej kurczaka kroimy na drobne kawałki, wrzucamy do miski. Dodajemy ocet ryżowy, sos sojowy ciemny (koniecznie, zwykły nie daje tego aromatu) i musztardę. Dobrze mieszamy i zostawiamy na wspomniane dwie godziny.
Orzechy ziemne drobno siekamy. Do miski z mięsem wbijamy jajko, mieszamy, a następnie posypujemy siekanymi orzechami i ponownie mieszamy. Idea jest taka, aby siekane orzechy oblepiły kawałki mięsa. Im drobniej będą posiekane, tym łatwiej będzie to osiągnąć.
Rozgrzewamy tłuszcz na patelni i obsmażamy w nim mięso uważając, żeby nie spalić orzechów.
W końcowej fazie smażenia można lekko skropić kurczaka sosem sojowym, gdyż jego aromat szybko ulatnia się w wysokiej temperaturze.
Podawać z ryżem ugotowanym na sypko z kurkumą.
Panorama Theme by Themocracy