Zupa brokułowa

By , 19.11.2008 14:28

Z powodu pytań na blipie zamieszczam przepis, który mi się znienacka przypomniał.

Continue reading 'Zupa brokułowa'»

Makaron z cebulą i pieczarkami

By , 17.11.2008 16:01

Przepis trochę “nawinie”; chciałam zrobić jeden z tych, które dodała Agg, ale brakowało mi składników, więc musiałam pokombinować :) Przepis ten jest dowodem na to, że makaron jest dobry ze wszystkim.

Continue reading 'Makaron z cebulą i pieczarkami'»

Mufinki ananasowe

By , 15.11.2008 17:12

Ula przy okazji remontu znalazła ostatnio całą teczkę z powycinanymi różnymi przepisami, z czego część po niemiecku ;-) Właśnie przetestowałem jeden z nich:

W celu wykonania 12 sztuk mufinek (mufinków?) ananasowych, potrzebne będą:

  • mąka – 200g
  • płatki owsiane – 60g
  • ananasy z puszki – napisali że 200g (puszka)
  • proszek do pieczenia – 3 łyżeczki
  • 2 jajka
  • cukier – 180g
  • masło – 150g, czyli 3/5 kostki
  • cukier waniliowy – paczuszka
  • śmietana – 300g

Z braku niektórych wymaganych składników albo ich niewystarczającej ilości, w mojej wersji do ciasta poszły:

  • otręby pszenne zamiast płatków owsianych
  • jakieś 100g śmietany + mleko do podobnej objętości

Wg przepisu puszka ananasów to 200g. Może w Dojczlandii. Typowe puszki ananasów u nas to 480g. Zrobiłem z połowy, ale można nie żałować i zużyć całość, tylko wtedy trzeba pamiętać o wydłużeniu czasu pieczenia o kilka minut.

Nastawiamy piekarnik na 180°C, żeby się nagrzał w ciągu 5 minut potrzebnych na przygotowanie ciasta.

W dużej misce mieszamy suche składniki (mąkę, cukier, cukier waniliowy, otręby, proszek do pieczenia). Osobno – składniki mokre: śmietanę, lekko ubite jajka, bardzo miękkie lub lekko roztopione masło, śmietanę/mleko. Wlewamy całość do składników suchych, mieszamy krótko, wrzucamy ananasy pokrojone wcześniej w drobną kosteczkę, mieszamy tylko tyle, żeby “utonęły” w cieście, napełniamy ciastem mufinkowe formy, wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy 25-30 minut w temperaturze 180°C (termoobieg). Po upieczeniu zostawiamy w piekarniku jeszcze na kilka minut przed ostatecznym wyjęciem.

Ananasy mają w sobie sporo wilgoci, więc w razie wątpliwości lepiej popiec kilka minut dłużej niż krócej, żeby ciasto naokoło nie przypominało zakalca.

W oryginalnym przepisie każą jeszcze gorące mufinki posmarować lukrem (glazurą). Nie testowałem, ale mogę zapodać:

  • cukier-puder, 100g
  • sok z cytryny, “trochę”
  • “Zuckerperle”, czyli zapewne cukier w kryształkach, może trochę większych niż tradycyjne :)

Cukier-puder należy rozprowadzić w soku z cytryny i polać tym gorące jeszcze mufinki, następnie posypać kryształkami cukru.

Zamiast lukrowania można posypać (przed pieczeniem) płatkami migdałowymi albo rodzynkami.

Kurza pierś w pieczarkach na (dość) ostro

By , 14.11.2008 12:25

Był sobie kurczak, który leżał w lodówce pół dnia za długo. Były pieczarki, które doszły blisko swego końca. Poczułem, i to bez metafory, że trzeba coś z tym zrobić.

Dwie spore kurze piersi wrzuciłem na pół godziny do marynaty, w której był:

  • sos sojowy (lałem, ile wsiąkło, pewnie ze 20ml)
  • octet winny z czerwonego wina (nie za dużo)
  • sól czosnkowa (na wyczucie po wszystkim)
  • w przypływie szaleństwa: trochę sambal oelek (puree z papryczek chili, rodem z Indonezji)

Leżało toto sobie spokojnie w lodówce, a ja tymczasem wziąłem na tapetę pieczarki, które wymagały przebrania. Tak więc doszły

  • pieczarki (ca 250 g)

które umyłem i pokroiłem – trzonki bardzo drobno,  kapelusze w poprzeczne paseczki, grubiej. Tak przy ostatnich postawiłem na gazie szeroką i wysoką teflonową patelnię, na której podgrzewana była

  • oliwa z oliwek (niedużo)

do bardzo wysokiej temperatury. W przypadku pieczarek im większa tym lepiej, bo chodzi o to, żeby się przysmażyły ładnie, zanim puszczą czarną wodę, która zabija cały smak. No więc podsmażyły sie tak, że zmiękły, ale nie pływały. Lu je do miski tedy. Przechodzimy do kuraka, który sobie spoczywał w lodówce.

Kuraka pokroiłem w paseczki, o ile byłem w stanie to ocenić, w poprzek włókien, gdy tymczasem patelnia rozgrzewała się ponownie. Tym razem trzeba było uważać na co innego: jeśli się wrzuci na nawet mocno rozgrzaną patelnię zbyt dużo mięsa, zanim choć część się przysmaży, reszta będzie pływać. Są na to dwie rady: albo robimy deep oil frying na wzór dalekowschodni – wanna tłuszczu, czy nawet frytownica, w której kurczakowi wystarczy i 10 sekund, żeby się przyrumienił z wierzchu. Albo jak człowiek, dodajemy mięso partiami i po każdej partii, którą przesmażywszy na złoto wrzucimy do miski z piecarkami, suszymy patelnię i dodajemy ewentualnie tłuszczyku, jeśli brak. W tej kolejności, bo kto lubi, kiedy mu olej pryska. Dodatkowa uwaga jest taka, że olej na używanej patelni zawsze odrobinę pryska czy syczy, bo zostają resztki – oznaka porządnie rozgrzanego oleju jest taka, że powoli przestaje. Bo woda mu się kończy.

Jak już cały kurak przeszedł kurację termiczną i trafił do miski z pieczarkami, wrzuciłem to wszystko z powrotem na patelnię, zalałem resztą marynaty, co pokutowała w misce. Ogień na malutki, bo teraz pora na duszenie. Dorzuciłem:

  • sól
  • pieprz czarny z młynka, nie za drobno zmielony (bo w trakcie duszenia mielony traci smak)
  • imbir mielony (szczypta)
  • kminek cały (szczypta, no, może dwie)
  • pokrojony w paski ser pleśniowy (Lazur skalmierzycki), kawałek może jakieś 50g

Dwie uwagi. Raz, że uważać trzeba z pieprzem i imbirem, bo to już jest trochę ostre od sambala, w którym się moczyło. Dwa, że z kminkiem też trza uważać, bo choć go bardzo lubię, to on mocny smak daje i w przesadnej ilości robi się gorzkawy. I trzy, że jakby kto się zastanawiał, to Lazur skalmierzycki to ser dość twardy, ale stosunkowo łagodny. Twardość dla potrawy nie ma wielkiego znaczenia, ser i tak ma sie stopić, grunt, żeby topił się ładnie. Pewnie jakaś gorgonzola by pasowała, słabszy w smaku Rokpol (bo one nierówne są) albo inny Turek niebieski (jak kto lubi łagodne pleśniowe, to to jest debeściak).
Można dodać trochę wody, jeśli mało do duszenia. Zostawiłem to tak i zapomniałem.

Godzinę później, gdy dziecko było już spacyfikowane i w miarę samodzielnie zasypiało przy bajeczce, zajrzałem do duszonego i dorzuciłem ostrożnie

  • gęsta śmietana (12%) – półtorej łyżki

rzecz jasna tak, żeby się nie zwarzyło, tj. sosu do kubeczka, wymieszać w kubeczku se śmietaną, wymieszać z powrotem. I bardzo dobre wyszło :)Dla spieszących się: marynowanie w praktyce zajęło mi mniej więcej tyle, co obróbka pieczarek, więc to nie tyle marynata, co baza do sosu. Pewnie jakby marynować dłużej, kurczak bardziej by przeszedł smakiem tej papryczki. Dusić wystarczy i pół godziny, bo kurak jest prawie miękki już po smażeniu.

Dla dietetycznych: brak świadomie dodanych węglowodanów, więc powinno być dobre i na South Beach. Tłuszczu tyle, co w sosie sojowym, smażeniu, śmietanie (jak kto się upiera, może zastąpić jogurtem 0%)  i serze pleśniowym. Ser można pominąć, ale jest go niewiele.

Kotlety w panierce z pestek dyni

By , 12.11.2008 00:58

W zasadzie nie wiem jak to nazwać, bo równie dobrze mogłoby być “mięsko pieczone w ziarnach dyni i słonecznika” lub jeszcze inaczej. Anyways, bierzemy:

  • 2 grube (1-2cm) kotlety wieprzowe, albo wołowe, jak kto woli i co ma pod ręką
  • sos chili słodko-ostry
  • garść łuskanych pestek dyni
  • garść łuskanych pestek słonecznika
  • ziemniaczki
  • oliwę z oliwek
  • przyprawy – majeranek, tymianek, paprykę
  • sól do smaku – łyżeczka

Smarujemy blachę oliwą. Posypujemy nieco pestkami dyni – taką powierzchnię, jaką zajmie mięso.

Do salaterki nalewamy 0.5-1cm oliwy, dodajemy przyprawy, mieszamy. Smarujemy tym mięsko, i przekładamy na blachę – na oliwę i dynię. Polewamy sosem chili i obsypujemy obficie dynią i słonecznikiem.


Dobrze umyte i pokrojone na pół ziemniaczki (w mundurkach) obkatulamy w pozostałej oliwie z przyprawami i rozkładamy je na blasze obok mięsa. Wstawiamy do piekarnika na 185°C na 30-35 minut.

Wyjmujemy, pozwalamy nieco przestygnąć i podajemy, uzupełniając jakąś surówką, albo np. smażoną kapustą jak na zdjęciu poniżej.

Serek mascarpone z bananami

By , 10.11.2008 15:36

Składniki na 3-4 porcje:

  • 4-5 bananów
  • serek mascarpone 250g
  • mleko skondensowane lub zwykłe
  • cynamon

Do serka mascarpone dodać trochę mleka (mniej więcej połowę objętości serka) i zmiksować lub dobrze rozprowadzić mieszając widelcem, żeby trochę rozrzedzić serek. Banany pokroić w drobną kostkę. Zostawić trochę na później, resztę wymieszać z serkiem. Nałożyć do salaterek, na wierzchu ułożyć pozostałą część bananów, posypać dekoracyjnie cynamonem (ale nie żałować go, bo urozmaica smak). Można dodać listek mięty lub bazylii albo posypać wiórkami gorzkiej czekolady.

Podawać od razu lub ew. odstawić do lodówki przed podaniem.

Marynowany czosnek (1) – z imbirem

By , 09.11.2008 21:34

Efekt eksperymentu sprzed paru lat; wychodzi z tego około 5 słoiczków. Bardzo pyszne. Rodzina zeżarła szybko.

Continue reading 'Marynowany czosnek (1) – z imbirem'»

Serek pleśniowy do smarowania

By , 09.11.2008 18:28

Bierzemy:

  • Serek “Bleu President do smarowania” 125g, albo dowolny inny serek topiony, możliwie rzadki/płynny, bez żadnych dodatków smakowych
  • serek pleśniowy niebieski, taki jak Bleu d’auvergne, Fourme d’ambert, Lazur, itp. – 200-300g

Serek pleśniowy umieszczamy w salaterce lub miseczce i rozgniatamy dobrze widelcem. Dodajemy stopniowo sera topionego i dalej rozgniatamy, aż całość uzyska jednolitą konsystencję. Continue reading 'Serek pleśniowy do smarowania'»

Ło(so)ś, po prostu ło(so)ś

By , 08.11.2008 00:11

Pełny obiad dla 1 głodomora lub dla 2 normalnych osób :-)

  • 2 duże dzwonka świeżego łososia
  • 8-10 średnich ziemniaczków
  • oliwa z oliwek – kilka(naście?) łyżek
  • przyprawy: sól, grubo mielony pieprz, majeranek, bazylia, inne wedle uznania
  • ćwiartka lub pół cytryny
  • kilka różyczek brokułów

Do niewielkiej salaterki wlać na dno trochę oliwy (tak na 0.5-1 cm), dodać przyprawy – grubo mielony pieprz (przynajmniej z łyżkę), majeranek, bazylię, trochę rozbitej w moździerzu lub zmielonej kolendry, ostrej lub łagodnej mielonej papryki. Dobrze wymieszać.

Niewielkiej wielkości blachę (taką do pieczenia mięsa) lub naczynie żaroodporne wysmarować oliwą. Dzwonka łososia opłukać, po czym natrzeć solą i wytaplać w przygotowanej wcześniej oliwie z ziołami. Ułożyć na blasze “na zakładkę” blisko siebie (grzbietami na zewnątrz) – dzięki temu upiecze się równo, bo cieńsze części nie upieką się tak szybko i nie wyschną.

Do pozostałej reszty oliwy z ziołami dodać trochę soli i znów dobrze wymieszać. Umyć ziemniaczki, przekroić na pół lub na mniejsze części, wytaplać w oliwie z ziołami i rozłożyć na wolnej części tej samej blachy.

Wstawić do piekarnika rozgrzanego do 180-190°C na 30 minut. W trakcie pieczenia, mniej więcej po 10-15 minutach na wierzch ziemniaczków dorzucić brokuły.

W trakcie pieczenia można do łososia przygotować sos miodowo-musztardowy:

  • 2 łyżki miodu – płynnego, nie skrystalizowanego
  • 2 łyżki musztardy
  • ćwiartka (lub trochę mniej) cytryny

Wycisnąć cytrynę i wymieszać dobrze z miodem i musztardą. Można dodać trochę tymianku.

Po wyjęciu blachy z piekarnika przełożyć ziemniaki, łososia i brokuły na talerze, łososia i brokuły podlać sosem, podawać z kawałkiem cytryny.

Na zdjęciu łosoś się nieco rozciapał przy przekładaniu, bo to dokładka była :) A reszta została już wcześniej zjedzona, więc zabrakło materiału na powtórkę zdjęcia :)

Ciasto na pizzę

By , 27.10.2008 21:57

Ciasto na podstawie tego przepisu, wypróbowane już przy okazji paru imprez :) Potrzebne składniki to:

  • mąka pszenna – pół kilo, czyli jakieś 2-2.5 szklanki
  • drożdże – 40g, czyli 2/3 kostki
  • woda, ciepła – 1 szklanka
  • sól – płaska łyżeczka
  • cukier – 1 łyżeczka lub mniej
  • oliwa – 2 łyżki oliwy do ciasta, potem trochę do wysmarowania blachy i ciasta

Wychodzi z tego ciasta na dwa krążki ø30cm.

BTW – inny przepis zamieściła wcześniej Ula.

Drożdże rozprowadzić z cukrem i ciepłą wodą, wymieszać z ok. 4 łyżkami mąki, przykryć i odstawić na 15 minut aż wyrosną. Przydatny jest piekarnik z funkcją rośnięcia ciasta, który sobie leciutko przygrzewa na 40°C, a drożdze rosną, no… jak na drożdżach :) W końcu od tego właśnie są.

W międzyczasie przygotować blachę lub stolnicę do zagniatania ciasta – przesiać mąkę, dodać soli, uformować wulkanik, znaczy kopczyk z dziurką na górze. Wlać trochę wyrośniętych drożdży, zasypać mąką, zagnieść, dolać resztę, znowu zagnieść, dodać oliwę, ugniatać aż znikną grudki mąki, a ciasto zrobi się miękkie. W razie potrzeby podsypać mąką gdy za rzadkie, albo dodać odrobinkę wody, gdy zbyt twarde. Po czym nie zawadzi jeszcze trochę pougniatać. To lepszy trening nadgarstków niż wszystkie te powerballe. Ugniatanie jest dobre, więc jeszcze trochę pougniatać, po czym podzielić na 2 równej wielkości kule i zostawić na chwilę.

Teoretycznie, należy temu ciastu dać jeszcze wyrosnąć przez kolejne 15 minut (piekarnik na 40°C), ale jeśli od razu takie niewyrośnięte rozwalcujemy na blasze i zaczniemy okładać tym, czym zwykle okładamy pizzę, to wyjdzie nam tzw. “pizza na cienkim cieście”. Jak mu damy trochę wyrosnąć, to ciasto się zrobi bardziej puchate. Tak czy inaczej, obłożenie “farszem” zajmie przynajmniej z 5 minut, więc nie ma co się przejmować – i tak trochę sobie podrośnie :)

Anyways – ciasto, które uznajemy za wystarczająco wyrośnięte rozwalcowujemy na placek (w razie braku wałka właściwego rozgniatamy dłonią, rozciągamy palcyma, albo rozwałkowujemy puszką Reddsa, butelką szampana, albo czymkolwiiek walcowatym, co znajdziemy pod ręką). Wykładamy do formy wysmarowanej uprzednio oliwą, w razie potrzeby naciągamy, żeby się zawinęły brzegi (i “nadzienie” z placka nie wylewało), smarujemy całość oliwą (żeby się nie zrobiło zbyt wilgotne od sosu) i wylewamy oraz rozsmarowujemy sos. Dużo sosu. 1/3 słoika 500g sosu meksykańskiego (np. produkcji Kotlin lub Łowicz), jakiegoś dobrego sosu jak do makaronów/spaghetti, albo własnej produkcji sos z pomidorów, przecieru pomidorowego, pieprzu, czosnku i bazylii. Na sos sypiemy zwiórkowany ser lub ser w plastrach, na wierzch inne ulubione dodatki i jeszcze trochę sera. Przyprawy – oregano, bazylia i co kto lubi (ziarnka kolendry to jest to, co tygrysy lubią w pizzy najbardziej).

W trakcie dekorowania pizzy dodatkami nagrzewamy piekarnik do 200-220°C, po czym pieczemy pizzę przez 20-30 minut w temperaturze 210-220°C. Trochę dłużej, jeśli było dużo wilgotnych dodatków (np. szpinak, brokuły, karczochy itp.). Upieczoną przez chwilę bronimy przed czatującymi głodomorami, póki nieco nie ostygnie, bo w środku potrafi być jeszcze długo gorąca.

Panorama Theme by Themocracy