Przepis tak łatwy, że nawet przedszkolak ze średniaków sobie z nim poradzi (słowo harcerza, dzieciarnia przyniosła ten przepis z przedszkola, bo robili w ramach zajęć praktycznych :-)). Źródło przepisu tu — zmodyfikowałam odrobinę proporcje, bo mam blachę na 12 muffinek, no i najlepszy krem z kasztanów występuje w 325-gramowych słoiczkach ;-) Muffiny wychodzą puszyste, miękkie i delikatne, z niespodzianką w postaci roztopionej czekolady w środku.
Continue reading 'Muffinki z kremem z kasztanów'»
Od dawien dawna piekę ciastka serowe, przepis jest zapisany w takim brązowym zeszycie u matki w szafce. Regularnie go zapominam, ileż można mać kłopotać, żeby podyktowała. Toteż zapisuję tu:
2 szklanki mąki
30 dkg sera
30 dkg margaryny/masła
2 jajka
Całość trzeba zagnieść, wsadzić do lodówki na 2-3 godziny, a potem po kawałku odcinać, wałkować na 2-3mm, szklanką wycinać kółka. Piecze się “do zrumienienia” – trzeba wyczuć czas, troszkę za długo oznacza węgielki. Jeszcze ciepłe sypać cukrem pudrem.
Przepis dobrze się skaluje.
Po sprawdzeniu piętnastu przepisów w internetsach trafił mnię ciężki szlag i stwierdziłam, że każdy z nich ma inne proporcje ingrediencji, natomiast wszystkie są niewygodne (nie ta ilość miodu, masła, innych whateverów). Dlatego więc pirzgłam tak, żeby mnie było wygodnie, zdążyłam jeszcze tylko pomyśleć “może by tak zapamiętać jak to zrobiłam, gdyby dobrze wyszło”.
Zasady miały być takie – pierniczki są na miodzie i maśle, a nie na cukrze i margarynie, mało słodkie, nie łamiące zębów i nadające się do wykonywania przedmiotów ozdobnych. Efekt wyszedł dość obiecujący, nie wiem jak będzie z zębołamstwem po wystygnięciu i postaniu (zaraz po pieczeniu było mięciutkie), ale w każdym razie ciasto nadaje się do lepienia ładnych trójwymiarków prawie jak plastelina, natomiast pocięte foremką co prawda mocno puchnie w pionie, natomiast nie rozlewa się na boki.
Continue reading 'Pierniczki strukturalne, małosłodkie'»
ciastka, desery
| ciastka, cynamon, Gwiazdka, imbir, jajka, kardamon, koszerne, mąka, masło, miód, pierniki, słodkie, świąteczne, tuczące!
Może być osobnym przetworem, a może służyć do zagęszczenia innych, jako że stanowi wywar pektynowy.
Continue reading 'Galaretka ze skórek i ogryzków'»
Poniżej kompilacja 2 różnych przepisów, nazwijmy je A i B :-)
Składniki:
- (A,B) płatki owsiane/jęczmienne – 1 szklanka
- (A,–) otręby pszenne – pół szklanki
- (A,B) mąka – 3/4 szklanki (A) do 1 szklanki (B)
- (A,B) masło – pół kostki
- (A,–) mleko (A) – pół szklanki lub łyżka wody (B)
- (A,B) cukier – 1/2(A)-1(B) szklanki, może być brązowy
- (–,B) miód – 2 łyżki
- (–,B) wiórki kokosowe – pół szklanki
- (?,B) soda oczyszczona – 1/2-1 łyżeczki
- (A,?) dodatki: rodzynki, orzechy, pestki dyni – niekonieczne wszystkie i niekoniecznie naraz ;-)
Przepis (A) średnio sprawdzony (z braku sody w przepisie – ale musi być, żeby nie wyszły łamacze zębów) zawierał płatki i otręby, nie zawierał miodu ani wiórków kokosowych.
Na odmianę przepis (B) sprawdzony już wielokrotnie przez Atunię nie miał otrębów, orzechów (itp.) i mleka, za to miał wiórki kokosowe, miód i łyżkę wody.
Jest więc pewna dowolność w doborze składników, ale żeby wyszło, mniej więcej należy postępować tak:
Masło z dodatkiem łyżki wody lub mleka (i 2 łyżek miodu) rozpuścić w rondelku na wolnym ogniu (kuchenka el: 4/9 lub podobnie), żeby się masło stopiło, ale bez zagotowania. Osobno wymieszać płatki, cukier i mąkę. Do już stopionego masła dodać sodę oczyszczoną i tę mieszaninę wlać do wymieszanych płatków z mąką i cukrem, albo na odwrót – płatki dodać do masła i w tym wypadku energicznie wymieszać ciągle podgrzewając (max 1-2 minuty).
Ufomować małe kulki (max. 2cm średnicy) i rozłożyć na 2 blachach wysmarowanych tłuszczem (masłem) w odstępach co najmniej 5-6cm jedna od drugiej lub w małych foremkach silikonowych (np. takie arkusze na 18 małych ciasteczek – udało mi się zapełnić 3 takie). Na blasze w czasie pieczenia kulki rozpłyną się na płaskie plackowate ciasteczka, stąd potrzeba odstępów.
Piec około 20 minut w piekarniku rozgrzanycm do 150°C.
Wyjąć z piekarnika nawet jeśli wyglądają na lekko niedopieczone – dojdą do siebie i będą kruche, ew. z lekko wilgotnym/ciągnącym się środkiem, a takie są najlepsze :)
Podważając lekko łopatką przełożyć na druciany ruszt i pozwolić wystygnąć, nie zjadając w międzyczasie połowy ;-)
Choć według przepisów znalezionych w sieci, to przetestowana własnoręcznie i z lekkimi modyfikacjami.
Potrzebne są:
- pomarańcze – kilka sztuk z grubą skórką
Pomarańcze zjeść, zostawiając skórkę. Można pokroić na mniejsze części, ale niekoniecznie. Skórki można zbierać przez kilka dni, trzymając je zamknięte w woreczku w lodówce, co by nie obeschły i dopiero wszystkie razem zacząć przetwarzać. Skórki zalać dużą ilością wody i zostawić do wymoczenia na minimum 24h, a lepiej na 2-3 dni, zmieniając całkowicie wodę przynajmniej 1-2 razy. Gdy uznamy, że już się dostatecznie wymoczyły z wszelkich chemikaliów, którymi były naszprycowane, odlewamy i odciskamy, po czym przystępujemy do drugiego etapu, który zajmie około godziny, a w którym potrzebne będą:
- odciśnięte i wymoczone skórki z kilku pomarańczy
- cukier – szklanka
- woda – szklanka
Przepisy sieciowe każą odkrawać białe albedo z wnętrza skórki, ale IMHO bez odkrawania, z grubym miąższem lepsze :)
Cukier zalać wodą w niezbyt szerokim garnku i rozpuścić podgrzewając. Wrzucić skórki i gotować przez około godzinę, od czasu do czasu mieszając i dociskając wystające skórki, żeby były zanurzone w gęstniejącym syropie (Dlatego lepiej w garnku niż na patelni). Skórki powinny się zeszklić, zarówno białe jak i pomarańczowe powinny się stać lekko przezroczyste.
skórka pomarańczowa
Gdy już się wystarczająco zagęści, wyciągnąć (odłowić) skórki i zostawić do wyschnięcia na papierze lub ruszcie do odciekania ciasteczek (30-60′). Gdy wystygną, pokroić w paski lub kostkę. Te krojone w kostkę zamknąć w słoiczkach – pozostaną miękkie, choć zbyt długo się ich w takiej postaci też nie da przechowywać, bo kwaśnieją (po kilkunastu dniach). Krojone w paseczki można zostawić do dalszego wyschnięcia na kilka dni, albo obsypać cukrem-pudrem i wstawić na kilkanaście minut do piekarnika nastawionego na 80°C.
W pozostałej resztce syropu można wybełtać i chwilę pogotować migdały albo orzechy laskowe.
Nadają się oczywiście do ciast, do herbaty, a nawet (w paskach) jako słodkości do zażerania się. Jeszcze lepsze pewnie obtoczone czekoladą, ale tego jeszcze nie próbowałem :)
Doskonale znany wszystkim włoski deser. Dość często ostatnio robiony przeze mnie, bo mało pracochłonny, a wszystkim smakuje i znika błyskawicznie. Na życzenie zadowolonych i oblizujących palce konsumentów podaję mój przepis, chociaż w sieci wisi ich mrowie a mrowie. Continue reading 'Tiramisu'»
Przepis stosowany u mnie w domu przy każdej okazji świątecznej – ponieważ wymaga ucierania w donicy, zaszczytny obowiązek spada zawsze na mnie. Tu opublikowany z inspiracji ostatnich sernikowych przygód Zuzanki Continue reading 'Sernik skuteczny'»
Jedno z najłatwiejszych ciast świata. Pyszne, a do tego sprawia, że zapach cynamonu przez wiele dni unosi się w domu.
Składniki:
- 4 słodkie, twarde jabłka
- szklanka cukru
- 2 szklanki mąki
- czubata łyżka proszku do pieczenia
- dwa jaja
- pół szklanki oliwy z oliwek
- 20 dag rodzynek (może być więcej)
- 20 dag orzechów włoskich (j.w.)
- cynamon w proszku (3-4 duże łyżki, to w końcu ciasto cynamonowe!)
- łyżka masła i 1/4 szklanki bułki tartej – do wysmarowania tortownicy
Przygotowanie:
Obrane jabłka pokroić w kostkę, wrzucić do dużej miski. następnie wsypać wszystkie podane składniki (oprócz masła i bułki tartej), całość wymieszać drewnianą łyżką – powinna powstać gęsta masa z widocznymi kawałkami jabłek. Przygotować tortownicę, wyłożyć ciasto, piec 1 godzinę i 15 minut w 180 stopniach C.
Najlepiej smakuje jeszcze ciepłe, z lodami waniliowymi i/lub bitą śmietaną.
Chęć na coś kokosowego za mną chodziła już od paru dni, więc padło na mufinki. Czyli bierzemy stary przepis, na przykład na mufinki brzoskwiniowe, wyrzucamy z przepisu brzoskwinie i płatki owsiane, modyfikujemy troszkę resztę, żeby się komponowało smakowo i pieczemy :) Poniżej proporcje dla v2.0, lepszej niż ta 1.0 ;-)
- mąka – 150g (półtorej szklanki)
- wiórki kokosowe – torebka 200g lub trochę więcej
- kandyzowane skórki pomarańczy – garść lub dwie
- rodzynki – 2 garści
- proszek do pieczenia – 3 łyżeczki
- 2 jajka
- cukier – 100g lub trochę mniej, (1/2 szklanki)
- masło – 150g, czyli 3/5 kostki
- jogurt waniliowy – 300 ml (może być mleko zamiast)
Reszta przepisu podobnie:
Nastawiamy piekarnik na 180-185°C, żeby się nagrzał w ciągu 5 minut potrzebnych na przygotowanie ciasta.
W dużej misce mieszamy suche składniki, ale bez wiórków (mąkę, cukier, proszek do pieczenia, rodzynki, skórki pomarańczowe). Wiórki wsypujemy do jogurtu, mieszamy – dzięki temu trochę namiękną i puszczą więcej aromatu. Można to zrobić na samym początku przygotowań, żeby chwilę odstało. Łączymy i mieszamy (osobno) wszystkie składniki mokre: lekko roztrzepujemy jajka, łączymy z jogurtem zaprawionym wiórkami, mieszamy z lekko roztopionym masłem. Wlewamy mokre do suchych, mieszamy krótko. Od razu zaczynamy nakładać do mufinkowej formy, wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy 25-30 minut w temperaturze 180°C (termoobieg). Ostatnie 3 minuty przestawiłem piekarnik w tryb grilla – dzięki temu spiekł trochę bardziej skórkę na chrupiąco :). Po przepisowym czasie pieczenia można jeszcze zostawić na kolejne 5 minut i dopiero wyjąć z piekarnika.
Smacznego!