Posts tagged: łatwe

twarozek “swiezy oddech” w dwoch wersjach

By , 14.12.2008 02:35

proporcje na 2 duze porcje

WERSJA 1:

1 opakowanie twarozku (takie z Mlekopolu w ksztalcie walca)
3 duze (albo 4 male) jajka ugotowane na twardo
5 zabkow czosnku (to jest mocno umowne, ile kto lubi)
4 rzodkiewki
mozna dodac szczypiorku
chlust mleka lub smietany
sol, pieprz

generalnie potrawa polega na zabeltaniu powyzszego po uprzednim pokrojeniu rzodkiewki, jajek, czosnku i szczypiorku na male kawaleczki, rozdrobnienia twarozku i dolania mleka/smietany jesli lubimy taki bardziej mokry (paste na chlebek?).

WERSJA 2:

1 opakowanie twarozku
3 duze (lub 4 male) jajka
pol cebuli
lyzka lub 2 koncentratu pomidorowego
sol, pieprz

jak powyzej, rozdrabniamy twarozek, siekamy jajka na male kawalki, tak samo z cebula, dodajemy koncentratu, przypraw i mieszamy do otrzymania w miare jednolitej masy. pyszne zarowno samodzielnie jak i na chlebie.

pieczony indyczy cyc

By , 13.12.2008 01:33

przepis latwy potwornie, taki cycek jest swietny do pokrojenia na plastry i kladzenia na kanapeczki badz wciagany samodzielnie.

1 filet cyca indyczego
5 zabkow czosnku
oregano badz ziola prowansalskie
nitka
folia aluminiowa

cycka dziabiemy pod katem tyle razy ile mamy zabkow czosnku, i potem w te kieszonki wpychamy rzeczone czosnki. najlepiej rownomiernie rozmieszczone w miesie. potem zawiazujemy ciasno mieso nitka, zeby sie nie rozlatywalo jak wyparuje wode w piekarniku. po zawiazaniu nacieramy oregano, ziolami prowansalskimi lub co nam tam smakuje.pakujemy cyca w folie aluminiowa, na gorze zostawiajac lub przecinajac nozykiem szpare (wtedy bedzie przyrumieniony ladnie u gory)

rozgrzewamy piekarnik do 200 stopni i wstawiamy cyca na 1.5 godziny.

uwaga, ostroznie przy wyjmowaniu, w folli moze byc sporo wody wiec nie dziurawic.

Mufinki malinowe

By , 03.12.2008 00:28

W lodówce ostał się półlitrowy jogurt malinowy by Tesco. I dżem malinowy. A w perspektywie była kilkuosobowa impreza, więc wystarczyło tylko nieco zmodyfikować przepis na mufinki ananasowe i już.
Chyba wyszły dobre, bo głodomory zeżarły wszystko i jeszcze ukradkiem brały na wynos ;-)

Podsumowując:

  • mąka – 200g (półtorej szklanki)
  • otręby pszenne – jakieś 50-70g
  • suszone morele lub inne owoce – garść
  • orzechy nerkowca, włoskie lub laskowe – garść
  • dżem malinowy – kilka dużych łyżek
  • proszek do pieczenia – 3 łyżeczki
  • 2 jajka
  • cukier – 150g lub trochę mniej, bo dżem słodki(szklanka)
  • masło – 150g, czyli 3/5 kostki
  • jogurt malinowy – 300-400 ml

Nastawiamy piekarnik na 180-185°C, żeby się nagrzał w ciągu 5 minut potrzebnych na przygotowanie ciasta.

i do pieca! Morele ciachamy nożem na małe kawałeczki. Jeśli mamy orzechy włoskie, to siekamy lub kruszymy na mniejsze. Laskowe lub nerkowca nie wymagają tych zabiegów. W dużej misce mieszamy suche składniki (mąkę, cukier, otręby, proszek do pieczenia, morele i orzechy). Osobno – składniki mokre: lekko ubijamy jajka, łączymy z jogurtem, mieszamy z bardzo miękkim, a najlepiej lekko roztopionym masłem (jeśli mamy silikonowe formy do mufinek, to możemy ich użyć do roztopienia masła w mikrofalówce). Wlewamy mokre do suchych, mieszamy krótko. Na sam koniec wrzucamy dżem i — prawie nie mieszamy :-). Tzn. zamieszać musimy, ale tylko tyle, żeby zakryć dżem ciastem, ale nie rozprowadzić go całkiem w nim. Od razu zaczynamy nakładać do mufinkowej formy, wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy 25-30 minut w temperaturze 180°C (termoobieg).

Przed wstawieniem do piekarnika można posypać płatkami migdałowymi albo rodzynkami.

gotowe

Gotowe

Zupa brokułowa

By , 19.11.2008 14:28

Z powodu pytań na blipie zamieszczam przepis, który mi się znienacka przypomniał.

Continue reading 'Zupa brokułowa'»

Mufinki ananasowe

By , 15.11.2008 17:12

Ula przy okazji remontu znalazła ostatnio całą teczkę z powycinanymi różnymi przepisami, z czego część po niemiecku ;-) Właśnie przetestowałem jeden z nich:

W celu wykonania 12 sztuk mufinek (mufinków?) ananasowych, potrzebne będą:

  • mąka – 200g
  • płatki owsiane – 60g
  • ananasy z puszki – napisali że 200g (puszka)
  • proszek do pieczenia – 3 łyżeczki
  • 2 jajka
  • cukier – 180g
  • masło – 150g, czyli 3/5 kostki
  • cukier waniliowy – paczuszka
  • śmietana – 300g

Z braku niektórych wymaganych składników albo ich niewystarczającej ilości, w mojej wersji do ciasta poszły:

  • otręby pszenne zamiast płatków owsianych
  • jakieś 100g śmietany + mleko do podobnej objętości

Wg przepisu puszka ananasów to 200g. Może w Dojczlandii. Typowe puszki ananasów u nas to 480g. Zrobiłem z połowy, ale można nie żałować i zużyć całość, tylko wtedy trzeba pamiętać o wydłużeniu czasu pieczenia o kilka minut.

Nastawiamy piekarnik na 180°C, żeby się nagrzał w ciągu 5 minut potrzebnych na przygotowanie ciasta.

W dużej misce mieszamy suche składniki (mąkę, cukier, cukier waniliowy, otręby, proszek do pieczenia). Osobno – składniki mokre: śmietanę, lekko ubite jajka, bardzo miękkie lub lekko roztopione masło, śmietanę/mleko. Wlewamy całość do składników suchych, mieszamy krótko, wrzucamy ananasy pokrojone wcześniej w drobną kosteczkę, mieszamy tylko tyle, żeby “utonęły” w cieście, napełniamy ciastem mufinkowe formy, wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy 25-30 minut w temperaturze 180°C (termoobieg). Po upieczeniu zostawiamy w piekarniku jeszcze na kilka minut przed ostatecznym wyjęciem.

Ananasy mają w sobie sporo wilgoci, więc w razie wątpliwości lepiej popiec kilka minut dłużej niż krócej, żeby ciasto naokoło nie przypominało zakalca.

W oryginalnym przepisie każą jeszcze gorące mufinki posmarować lukrem (glazurą). Nie testowałem, ale mogę zapodać:

  • cukier-puder, 100g
  • sok z cytryny, “trochę”
  • “Zuckerperle”, czyli zapewne cukier w kryształkach, może trochę większych niż tradycyjne :)

Cukier-puder należy rozprowadzić w soku z cytryny i polać tym gorące jeszcze mufinki, następnie posypać kryształkami cukru.

Zamiast lukrowania można posypać (przed pieczeniem) płatkami migdałowymi albo rodzynkami.

Kurza pierś w pieczarkach na (dość) ostro

By , 14.11.2008 12:25

Był sobie kurczak, który leżał w lodówce pół dnia za długo. Były pieczarki, które doszły blisko swego końca. Poczułem, i to bez metafory, że trzeba coś z tym zrobić.

Dwie spore kurze piersi wrzuciłem na pół godziny do marynaty, w której był:

  • sos sojowy (lałem, ile wsiąkło, pewnie ze 20ml)
  • octet winny z czerwonego wina (nie za dużo)
  • sól czosnkowa (na wyczucie po wszystkim)
  • w przypływie szaleństwa: trochę sambal oelek (puree z papryczek chili, rodem z Indonezji)

Leżało toto sobie spokojnie w lodówce, a ja tymczasem wziąłem na tapetę pieczarki, które wymagały przebrania. Tak więc doszły

  • pieczarki (ca 250 g)

które umyłem i pokroiłem – trzonki bardzo drobno,  kapelusze w poprzeczne paseczki, grubiej. Tak przy ostatnich postawiłem na gazie szeroką i wysoką teflonową patelnię, na której podgrzewana była

  • oliwa z oliwek (niedużo)

do bardzo wysokiej temperatury. W przypadku pieczarek im większa tym lepiej, bo chodzi o to, żeby się przysmażyły ładnie, zanim puszczą czarną wodę, która zabija cały smak. No więc podsmażyły sie tak, że zmiękły, ale nie pływały. Lu je do miski tedy. Przechodzimy do kuraka, który sobie spoczywał w lodówce.

Kuraka pokroiłem w paseczki, o ile byłem w stanie to ocenić, w poprzek włókien, gdy tymczasem patelnia rozgrzewała się ponownie. Tym razem trzeba było uważać na co innego: jeśli się wrzuci na nawet mocno rozgrzaną patelnię zbyt dużo mięsa, zanim choć część się przysmaży, reszta będzie pływać. Są na to dwie rady: albo robimy deep oil frying na wzór dalekowschodni – wanna tłuszczu, czy nawet frytownica, w której kurczakowi wystarczy i 10 sekund, żeby się przyrumienił z wierzchu. Albo jak człowiek, dodajemy mięso partiami i po każdej partii, którą przesmażywszy na złoto wrzucimy do miski z piecarkami, suszymy patelnię i dodajemy ewentualnie tłuszczyku, jeśli brak. W tej kolejności, bo kto lubi, kiedy mu olej pryska. Dodatkowa uwaga jest taka, że olej na używanej patelni zawsze odrobinę pryska czy syczy, bo zostają resztki – oznaka porządnie rozgrzanego oleju jest taka, że powoli przestaje. Bo woda mu się kończy.

Jak już cały kurak przeszedł kurację termiczną i trafił do miski z pieczarkami, wrzuciłem to wszystko z powrotem na patelnię, zalałem resztą marynaty, co pokutowała w misce. Ogień na malutki, bo teraz pora na duszenie. Dorzuciłem:

  • sól
  • pieprz czarny z młynka, nie za drobno zmielony (bo w trakcie duszenia mielony traci smak)
  • imbir mielony (szczypta)
  • kminek cały (szczypta, no, może dwie)
  • pokrojony w paski ser pleśniowy (Lazur skalmierzycki), kawałek może jakieś 50g

Dwie uwagi. Raz, że uważać trzeba z pieprzem i imbirem, bo to już jest trochę ostre od sambala, w którym się moczyło. Dwa, że z kminkiem też trza uważać, bo choć go bardzo lubię, to on mocny smak daje i w przesadnej ilości robi się gorzkawy. I trzy, że jakby kto się zastanawiał, to Lazur skalmierzycki to ser dość twardy, ale stosunkowo łagodny. Twardość dla potrawy nie ma wielkiego znaczenia, ser i tak ma sie stopić, grunt, żeby topił się ładnie. Pewnie jakaś gorgonzola by pasowała, słabszy w smaku Rokpol (bo one nierówne są) albo inny Turek niebieski (jak kto lubi łagodne pleśniowe, to to jest debeściak).
Można dodać trochę wody, jeśli mało do duszenia. Zostawiłem to tak i zapomniałem.

Godzinę później, gdy dziecko było już spacyfikowane i w miarę samodzielnie zasypiało przy bajeczce, zajrzałem do duszonego i dorzuciłem ostrożnie

  • gęsta śmietana (12%) – półtorej łyżki

rzecz jasna tak, żeby się nie zwarzyło, tj. sosu do kubeczka, wymieszać w kubeczku se śmietaną, wymieszać z powrotem. I bardzo dobre wyszło :)Dla spieszących się: marynowanie w praktyce zajęło mi mniej więcej tyle, co obróbka pieczarek, więc to nie tyle marynata, co baza do sosu. Pewnie jakby marynować dłużej, kurczak bardziej by przeszedł smakiem tej papryczki. Dusić wystarczy i pół godziny, bo kurak jest prawie miękki już po smażeniu.

Dla dietetycznych: brak świadomie dodanych węglowodanów, więc powinno być dobre i na South Beach. Tłuszczu tyle, co w sosie sojowym, smażeniu, śmietanie (jak kto się upiera, może zastąpić jogurtem 0%)  i serze pleśniowym. Ser można pominąć, ale jest go niewiele.

Marynowany czosnek (1) – z imbirem

By , 09.11.2008 21:34

Efekt eksperymentu sprzed paru lat; wychodzi z tego około 5 słoiczków. Bardzo pyszne. Rodzina zeżarła szybko.

Continue reading 'Marynowany czosnek (1) – z imbirem'»

Ło(so)ś, po prostu ło(so)ś

By , 08.11.2008 00:11

Pełny obiad dla 1 głodomora lub dla 2 normalnych osób :-)

  • 2 duże dzwonka świeżego łososia
  • 8-10 średnich ziemniaczków
  • oliwa z oliwek – kilka(naście?) łyżek
  • przyprawy: sól, grubo mielony pieprz, majeranek, bazylia, inne wedle uznania
  • ćwiartka lub pół cytryny
  • kilka różyczek brokułów

Do niewielkiej salaterki wlać na dno trochę oliwy (tak na 0.5-1 cm), dodać przyprawy – grubo mielony pieprz (przynajmniej z łyżkę), majeranek, bazylię, trochę rozbitej w moździerzu lub zmielonej kolendry, ostrej lub łagodnej mielonej papryki. Dobrze wymieszać.

Niewielkiej wielkości blachę (taką do pieczenia mięsa) lub naczynie żaroodporne wysmarować oliwą. Dzwonka łososia opłukać, po czym natrzeć solą i wytaplać w przygotowanej wcześniej oliwie z ziołami. Ułożyć na blasze “na zakładkę” blisko siebie (grzbietami na zewnątrz) – dzięki temu upiecze się równo, bo cieńsze części nie upieką się tak szybko i nie wyschną.

Do pozostałej reszty oliwy z ziołami dodać trochę soli i znów dobrze wymieszać. Umyć ziemniaczki, przekroić na pół lub na mniejsze części, wytaplać w oliwie z ziołami i rozłożyć na wolnej części tej samej blachy.

Wstawić do piekarnika rozgrzanego do 180-190°C na 30 minut. W trakcie pieczenia, mniej więcej po 10-15 minutach na wierzch ziemniaczków dorzucić brokuły.

W trakcie pieczenia można do łososia przygotować sos miodowo-musztardowy:

  • 2 łyżki miodu – płynnego, nie skrystalizowanego
  • 2 łyżki musztardy
  • ćwiartka (lub trochę mniej) cytryny

Wycisnąć cytrynę i wymieszać dobrze z miodem i musztardą. Można dodać trochę tymianku.

Po wyjęciu blachy z piekarnika przełożyć ziemniaki, łososia i brokuły na talerze, łososia i brokuły podlać sosem, podawać z kawałkiem cytryny.

Na zdjęciu łosoś się nieco rozciapał przy przekładaniu, bo to dokładka była :) A reszta została już wcześniej zjedzona, więc zabrakło materiału na powtórkę zdjęcia :)

Sałatka na słodko-ostro z resztek innego kurczaka :)

By , 25.10.2008 16:59

Znowu po zanabyciu drogą kupna gotowego kurczaka z rożna i skonsumowaniu najbardziej atrakcyjnych kawałków, zostały te mniej atrakcyjne, czyli piersi – z natury zbyt suche, by smakowały samodzielnie. Żeby nie marniały w lodówce, można przerobić na sałatkę, do której potrzebne będą:

  • 1-2 piersi z kurczaka (z rożna lub usmażone)
  • kukurydza: 1 puszka
  • ostra czerwona papryczka – (1 świeża lub 2 marynowane)
  • rodzynki – 2 garści
  • majonez (dekoracyjny winiary, ale to kwestia degustibusa)
  • opcjonalnie: 1 jajko na twardo
  • do przyprawienia: bazylia, pieprz, może być tymianek lub zioła prowansalskie

Piersi kurczaka pokroić w kostkę. Jeśli papryczka jest mała – tak do 1 cm średnicy, to pokroić w cienkie okrągłe plasterki, jeśli grubsza – w paski pocięte następnie w kostkę. Dodać kukurydzę, rodzynki, majonez, przyprawy, dobrze wymieszać. Można uzupełnić 1 jajkiem ugotowanym na twardo – pokroić w drobną kosteczkę i posypać z wierzchu gotową sałatkę, albo wymieszać z resztą składników. Zostawić w lodówce na 1/2 godziny lub dłużej, żeby się przegryzło. Następnego dnia też dobra i trochę inna, bo rodzynki wyciągają wodę z reszty składników i pęcznieją, zamiast być twarde.

Ryż z imbirem i kurczakiem

By , 17.10.2008 23:32

Bardzo elegancki przepis: trzy składniki plus sól i woda.

Continue reading 'Ryż z imbirem i kurczakiem'»

Panorama Theme by Themocracy